To także znacznie lżejsze i bardziej kompaktowe rozwiązanie od stosunkowo dużych i ciężkich stacji ładowania wielkości sporego pudła. W dodatku trzeba je ładować, a Shine samo wytwarza energię. W zasadzie może być też dobrym uzupełnieniem paneli solarnych czy stacji ładowania podczas dłuższego biwaku czy wycieczki do lasu czy na ryby (lub po prostu przy czasowych przerwach w dostępie do energii elektrycznej), kiedy każda metoda na ładowanie, będzie na wagę złota.
Turbina wiatrowa Shine sprawdzi się w każdych warunkach, jest lekka i poręczna
Wystarczy tylko wiatr. I to nie jakieś wielkie podmuchy. Autorzy projektu mówią, że w zasadzie nawet widoczne ruchy trawy będące oznaką lekkiego wietrzyku, to warunki odpowiednie dla podstawowej pracy Shine. Z drugiej strony turbina miałaby nie ulegać uszkodzeniu i wytwarzać energię także przy mocnym wietrze. Nie musimy nawet znać jego kierunku, bo Shine ustawi się zgodnie z podmuchami. Oczywiście jest odporność na wodę (w tym deszcz) i pył zgodna z IP54.
Po złożeniu urządzenie jest niewiele większe od dużego termosu i waży niecałe 1,5 kg. Dla lepszej mobilności i szybkości rozkładania (wystarczą 2 minuty, aby od rozpoczęcia ustawiania, zaczęło generować energię), jego trzy łopatki są składane do korpusu. Dodatkowo mamy też stojak z podpórkami. Shine zaopatrzono we wbudowany akumulator o pojemności 12000 mAh, który można też ładować normalnie zasilaczem USB. W takim razie w trakcie pracy turbiny, nie musimy mieć na stałe podpiętych ładowanych urządzeń, a wstępnie ogniwo naładujemy już w domu wprost z gniazdka.
Przy silniejszym wietrze zdobędziesz energię do naładowania smartfonu w zaledwie 20 minut
Moc generowana przez Shine zależy od prędkości wiatru. Pewną energię wytworzy nawet przy leciutkich podmuchach 3 m/s, ale pełnię wydajności w postaci 40 W, uzyskamy dopiero przy 13 m/s. Przykładowo Shine przy 3 m/s będzie potrzebował 12 godzin i 26 minut do wytworzenia energii wystarczającej do naładowania smartfonu. Jednak przy średnim wietrze 8 m/s już 1 godziny i 9 minut, a na maksymalnej mocy (13 m/s) tylko 20 minut. Dla tabletu z większym wbudowanym ogniwem odpowiednio czas kształtuje się jako 28 godzin i 36 minut, 2 godziny i 39 minut, a przy 13 m/s 46 minut.
Leciutki wietrzyk nie zapewni wiele energii, ale Shine wciąż będzie powoli napełniać swój akumulator. Przecież może zostawić urządzenie na cały dzień i w międzyczasie zająć się czymś innym. Za to większe podmuchy, to już naprawdę niezła moc. Producent dodatkowo do zamówień dokłada anemometr, którym można zmierzyć przepływ powietrza i szybkość wiatru.
Turbina wiatrowa Shine dostępna do wysyłek już także do Polski
Wysyłki są planowane na marzec 2023 roku. Podstawowy zestaw Shine z anemometrem to koszt 568 dolarów kanadyjskich, czyli 1844 złotych (25 proc. zniżki dla klientów zamawiających na Indiegogo). Do dyspozycji są też droższe paczki, gdzie dodatkowo otrzymamy np. mocne powerbanki, zasilacze sieciowe, przewody USB, torby, latarki czy przejściówki.
Do końcowej ceny należy jeszcze doliczyć koszt przesyłki w wysokości 32 dolarów kanadyjskich, czyli według przelicznika z Indiegogo 104 złotych. Nie są to malutkie pieniądze, ale tego typu niestandardowe rozwiązania dla amatorów długiego przebywania z dla od gniazdek elektrycznych, to nie aż tak powszechny sprzęt, stąd wyższa cena. Kampania croudfundingowa z przenośną turbiną wiatrową Shine jest dostępna pod tym linkiem. Do tej pory dla dwóch platformach zebrano już ponad 3,1 miliony złotych.
Zobacz również: Ekologiczne pobieranie Xbox zamachem na demokrację. To zdanie części polityków
Źródło i foto: Shine Turbine @ Indiegogo / własne