Darmowe laptopy dla uczniów 4. klas szkół podstawowych trafiły już w ręce beneficjentów programu. Zgodnie z przewidywaniami pojawiają się też pierwsze próby sprzedawania ich na serwisach ogłoszeniowych oraz na Facebooku. Wbrew temu co głosi umowa przekazania sprzętu i co obiecywało Ministerstwo Cyfryzacji, laptopy te nie są de facto własnością rodziców podpisujących umowy. Nie można ich bowiem sprzedawać. Ministerstwo Cyfryzacji w swoim tweecie podało, że Polska Policja zabezpieczyła laptop, którego chciał sprzedać w jednym z lombardów któryś z rodziców.
Policja zabezpieczyła laptop dla ucznia w lombardzie
W ręce 4-klasistów, a dokładniej rzecz biorąc ich rodziców, trafiło już ok. 400 tysięcy „darmowych” laptopów. „Darmowych”, bo sfinansowanych z pieniędzy wszystkich polskich podatników. Bez względu na to czy rodzic podpisywał umowę użyczenia, czy przekazania notebooka na własność, zabronionym jest jego dalsza odsprzedaż. Niektórzy niewiele sobie z tego robią, czego dowodzi sytuacja opisywana przez Ministerstwo Cyfryzacji.
Policja w jednym z lombardów zabezpieczyła laptop, prawdopodobnie przekazany w ramach programu „laptop dla ucznia”. Jak informuje ministerstwo, widoczne na obudowie zabezpieczenie w postaci grawerunku sprawiło, że informacja o nielegalnej próbie sprzedaży bardzo szybko trafiła do odpowiednich służb, a sprzęt był w sprzedaży zaledwie kilka godzin.
Przypominam, że z zasady laptopy przekazywane są na własność po podpisywaniu stosownej „umowy przekazania na własność”. Gdy rodzic nie wybierze tego rozwiązania, może podpisać „umowę użyczenia”. Pierwsza z umów jest dość specyficzna, gdyż przekazania nie dokonuje organ będący właścicielem sprzętu. Co więcej, beneficjent sprzętu, określany mianem „właściciela” nie może takiego laptopa sprzedać w ciągu 5 lat od zawarcia umowy. Nie może to nawet nikomu poza dzieckiem go darować, ani użyczać. W takim przypadku musi bowiem zwrócić kwotę odpowiadającą 40-100 procent ceny przekazanego laptopa.
Ministerstwo Cyfryzacji zapewnia, że nieustannie monitoruje rynek i aukcje internetowe pod kątem tego rodzaju ofert. Zapowiedziano, że podejmowane będą szybkie i stanowcze reakcje na wszelkie nieprawidłowości tego typu.
Własność, ale ograniczona umową
Z jednej strony zatem rodzice są właścicielami przekazywanego im sprzętu. Z drugiej, własność ta jest ograniczona umownie i nie ma wiele wspólnego z faktyczną definicją tego podstawowego prawa rzeczowego. Własność powinna dawać bowiem maksimum uprawnień względem rzeczy, na czele ze swobodnym nią rozporządzaniem.
Jak mówi Andrzej Zorski, adwokat, wspólnik w Pilawska Zorski Adwokaci:
Za niedotrzymanie postanowień umowy nie przewidziano żadnych kar, w związku z czym rodzicowi może grozić wyłącznie odpowiedzialność odszkodowawcza w kwocie do wartości przekazanego laptopa. Aczkolwiek trudno byłoby wykazać szkodę po stronie Skarbu Państwa, skoro rodzic (czy w domyśle – jego dziecko) był nieodpłatnym beneficjentem tego programu.
Straszenie przez polityków odpowiedzialnością karną również nie ma oparcia w prawie karnym. Adwokat Agnieszka Prętczyńska w rozmowie z serwisem Prawo.pl powiedziała:
Ustawa nie reguluje odpowiedzialności karnej za dokonanie zbycia czy użyczenia przekazanego w ramach wsparcia laptopa. Nie znajduję także możliwości przypisania odpowiedzialności karnej takiej osobie na bazie przepisów kodeksu karnego, bowiem nie można ani ukraść ani sprzeniewierzyć rzeczy, która stanowi własność danej osoby. Moim zdaniem wykluczona jest także odpowiedzialność karna z art. 297 par. 2 k.k. czy też z art. 286 k.k. Ewentualnej odpowiedzialności za dokonanie zbycia czy też użyczenia laptopa otrzymanego przez rodzica w ramach wsparcia na bazie tej ustawy należy poszukiwać na gruncie cywilnym.
Źródło: Ministerstwo Cyfryzacji, prawo.pl