Urządzenia są dosyć tanie, kosztują bowiem 10 funtów (ok. 49 zł). Niestety mimo, że to wszystko brzmi bardzo ciekawie, okazuje się, że nie jest bezpieczne.
Analityk bezpieczeństwa Alan Monie z Pen Test Partners, firmy zajmującej się testowaniem zabezpieczeń sieciowych, odkrył w zegarkach dla dzieci oferowanych przez miSafes poważne luki. Przy pomocy Burpa – darmowego narzędzia do testowania bezpieczeństwa aplikacji internetowych, udało mu się odkryć, że transmisja danych między proxy, a aplikacją miSafes nie jest szyfrowana. Dzięki temu można w prosty sposób podmienić informacje (np. numer telefoniczny umieszczonej w zegarku karty sim, hasło i inne) na spreparowane.
Fakt, że twórcy takiego przydatnego urządzenia nie zadbali o podstawowe zabezpieczenia jest naprawdę rozczarowujący. Miejmy nadzieję, że żadnemu dziecku przez to nic się nie stanie. Monie oraz media kontaktowali się z producentem zegarków, jednak miSafes nie udziela odpowiedzi.
Źródło: Bitdefender