Krótko mówiąc, gdy podłączymy telefon do ładowania bez wcześniejszego wybudzenia go, to ładowanie nie zostanie zainicjowane. Dopiero gdy go wybudzimy puknięciem w ekran, ładowanie rozpocznie się normalnie, a my usłyszmy charakterystyczny dźwięk i animację ładowania.
W niektórych sytuacjach po podłączeniu telefonu do ładowarki, całkowicie przestaje on reagować na wciśnięcie klawisza odblokowywania. W najgorszych przypadkach telefon nie ładuje się nawet po jego wybudzeniu. Dopiero ponowne wpięcie kabla pomaga, a czasem trzeba go jeszcze dodatkowo obrócić.
Jest to naprawdę niespotykane zachowanie i wprawiło ono w oburzenie wielu użytkowników, którzy przecież wydali na nowego iPhone sporą sumę pieniędzy. Co gorsza, Apple w żaden sposób nie ustosunkowało się jeszcze do tej kwestii.
Tematem zainteresował się nawet Lewis z kanału Unbox Therapy, który postanowił sprawdzić to na określonej grupie kontrolnej. Przetestował on kilka różnych egzemplarzy iPhone XS oraz XS Max na dołączanej do zestawu standardowej ładowarce wraz z kablem Lighting.
Dla porównania przetestował również zeszłorocznego iPhone’a X. Okazało się, że problem jest prawdziwy i faktycznie wygląda bardzo poważnie. Takie coś nie powinno mieć miejsca, zwłaszcza gdy mówimy o urządzeniu za 5-7 tysięcy złotych. Nie wiadomo jeszcze, czy jest to problem sprzętowy, czy programowy i jest związany z iOS 12. Nie da się ukryć, że ta druga opcja byłaby zdecydowanie bardziej pożądana, bo teoretycznie można ją szybko rozwiązać za pomocą aktualizacji. Trzeba też zaznaczyć, że problem najwyraźniej nie dotyczy ładowania bezprzewodowego.
Czyżby była to kolejna duża afera po słynnym „bend-gate”? Brak możliwości pewnego naładowania telefonu w każdej chwili jest wręcz krytycznym problemem. Z niecierpliwością czekamy na oficjalne stanowisko Apple. A czy Wy doświadczyliście tego problemu? Dajcie znać w komentarzach.