Obudowa Samsunga Galaxy S21+ jest genialna
Tak jak pisałem wcześniej, Samsung Galaxy S21+ wyposażono w tylny panel wykonany ze szkła. Zostało zmatowione, jednak mimo wszystko jest dosyć śliskie. Nie narzekałbym, gdyby producent dorzucił jakieś etui, a tego niestety w zestawie nie znajdziemy. Zatrzymajmy się na chwilę przy pudełku.
Foto: własne
Samsung Galaxy S21+ jak już wiece nie został wyposażony w ładowarkę. W środku zabrakło też słuchawek. To jedno z najmniejszych pudełek do smartfona jakie widziałem. Nie ma w nim praktycznie nic oprócz telefonu, igiełki do karty SIM i papierków. Znalazłem za to kabelek 🙂
Foto: własne
Wracając do obudowy – Samsung Galaxy S21+ jest zaprojektowany oryginalnie. Ramka na wysokości aparatów zachodzi na tył i „owija” się wokół nich stając się wysepką. Wygląda to moim zdaniem doskonale i jest sporym plusem jeśli chodzi o wytrzymałość konstrukcji. Metal dużo trudniej zbić niż szkło, poza tym obiektywy są nieco cofnięte wgłąb obudowy dzięki czemu są jeszcze lepiej chronione przed uderzeniami.
Ekran to klasa sama w sobie. I jest płaski!
Jak już wspomniałem, ekran Samsunga Galaxy S21+ ma rozpiętość 6,7 cala. Jest to panel Dynamic AMOLED o rozdzielczości 2400 x 1080 pikseli. Samsung tym razem zrezygnował z zakrzywionych krawędzi. Mamy do czynienia z płaskim ekranem, jednak z delikatnie zaokrąglonymi krawędziami (2,5 D).
Foto: własne
Samsung jest znany niesamowicie dobrych ekranów, i tak jest w przypadku tegorocznego flagowca. Miałem już wiele AMOLED-ów w ręce, ale ten ma w sobie coś specjalnego.
Gołym okiem widać, że mamy do czynienia z porządnym panelem. Kontrast jest świetny, a kolory wyglądają na bardzo naturalne. Mam wrażenie, że smartfon bardzo dokładnie odwzorowuje poszczególne tony na zdjęciu. Ciężko jednak to określić bez specjalistycznego sprzętu.
Foto: własne
Samsung Galaxy S21+ może się też pochwalić adaptacyjną częstotliwością odświeżania. Smartfon odpowiednio dobiera ją w zależności od ukazywanych treści. Maksymalnie jest w stanie wyświetlić obraz z odświeżaniem 120 Hz. Urządzenie wyposażono w solidne podzespoły więc obraz płynie – nie mam żadnych zasrzeżeń co do płynności.
Przejdźmy więc do procesora. Niestety, tutaj zanotowałem pewien zgrzyt.
Samsung Galaxy S21+ działa wybornie, ale zdążył mi się zagrzać
Flagowiec napędzany jest autorskim procesorem Exynos 2100 wyprodukowanym w procesie litograficznym 5 nm. Maksymalnie może wyciągnąć 2,9 GHz i to czuć w czasie użytkowania telefonu. Szybkość i płynność działania robi wrażenie.
Foto: własne
Niestety Samsung Galaxy S21+ zdążył mi się zagrzać. Korzystałem dużo z komunikatorów i w międzyczasie „bawiłem się” aparatem. Po chwili poczułem, że telefon zrobił się podejrzanie ciepły. Co dziwne – po odłożeniu pozostawał przez dłuższy czas lekko ciepły mimo bezczynności.
Testowałem już flagowe smartfony ze Snapdragonami i przyznam Wam się, że przy podobnym scenariuszu wykazywały się lepszą kulturą pracy.
Bateria leci dosyć szybko
Samsung Galaxy S21+ był moim wyłącznym smartfonem przez ostatnią dobę. Najwięcej korzystałem z Messengera, YT i oczywiście aparatu.
Foto: własne
W obudowie znalazło się ogniwo 4800 mAh nie robi dziś na nikim wrażenia. Mimo wszystko procenty leciały podejrzanie szybko. Nie potrafię podać Wam konkretnych wartości, jednak rozładowanie go o 10 procent nie jest wielkim wyczynem.
Po aparacie spodziewałem się więcej
Samsung Galaxy S21+ kosztuje w mojej wersji (8/128 GB) 4799 złotych. Prawie 5 tysięcy złotych za smartfona to ogromna ilość pieniędzy, więc naturalne jest, że oczekuje się sporo od takiego sprzętu. Niestety, wychwyciłem kilka niepokojących zachowań.
Po pierwsze, smartfon ma problem z balansem bieli. Przy wykonywaniu zdjęć w domu jeszcze tego nie wychwyciłem, jednak rzuciło mi się to w oczy po wyjściu do galerii handlowej. Czasami odchyłki były naprawdę spore. Poniżej przykład:
Foto: własne
Samsung Galaxy S21+ zaskakująco przeciętnie radzi sobie także ze zdjęciami w gorszych warunkach oświetleniowych. Po powiększeniu widać artefakty:
Fragment ze środka kadru / Foto: własne
Tryb nocny z kolei wygląda lepiej, ale widoczny jest bardzo mocny efekt akwareli rozmywający szczegóły:
Fragment ze środka kadru / Foto: własne
Pochwalić muszę jednak radzenie sobie ze zdjęciami „pod światło” i odwzorowanie kolorów (pod warunkiem poprawnego ustawienia balansu bieli).
aparat ultraszerokokątny / Foto: własne
aparat ultraszerokokątny / Foto: własne
aparat główny / Foto: własne
aparat główny / Foto: własne
aparat z teleobiektywem / Foto: własne
aparat z teleobiektywem / Foto: własne
aparat ultraszerokokątny – tryb nocny / Foto: własne
aparat główny – tryb nocny / Foto: własne
aparat z teleobiektywem – tryb nocny / Foto: własne
Przydałaby się aktualizacja
Sądziłem, że Samsung Galaxy S21+ okaże się perfekcyjny, jednak tak się nie stało. Mam jednak wrażenie, iż winne może być nieco niedopracowane oprogramowanie. Liczę, że Samsung udoskonali aparat i higienę pracy.
Foto: własne
Samsung Galaxy S21+ mimo wszystko ma potencjał, ale wymaga jeszcze kilku szlifów.
Zobacz również: Samsung Galaxy Buds Pro i SmartTags zaprezentowane