Mamy złe wieści, jeśli dinozaury zniszczą wam terminal Starlink, to firma nie naprawi go za darmo
Większość osób nigdy nie czyta szczegółowo (jeśli w ogóle wertuje papiery) broszur opisujących warunku napraw i wymian gwarancyjnych różnych produktów. W przypadku usługi satelitarnego dostępu do Internetu stworzonego przez firmę multimiliardera Elon Muska, abonentów jest coraz więcej. Na tyle dużo, że ktoś w końcu zauważył nietypowe zapisy i podzielił się ich treścią w sieci.
Użytkownik serwisu reddit o pseudonimie RenewAi zamieścił fotografię z wycinkiem dokumentu. Widać na niej zdanie, które brzmi bardzo osobliwie przez użycie jednego słowa. „Gwarancja nie obejmuje uszkodzeń powstałych przez: pioruny, przepięcia elektryczne, pożary, powiedzie, gradobicia, wichury, trzęsienia ziemi, meteory, burze słoneczne, dinozaury i inne siły natury.” O ile można zrozumieć typowe kataklizmy, ale też uderzenia skał z przestrzeni kosmicznych czy nawet burze słoneczne, to czemu na liście pojawiły się dinozaury?
Co ze sporami z usługodawcą poza powierzchnią Ziemi?
To oczywiście żart pracowników SpaceX (Starlink jest oddziałem tego koncernu). Ale to nie jedyne „kwiatki” dotyczące dokumentów dla abonentów związanych ze Starlinkiem. Warunki świadczenia usług obejmują nawet przypadki korzystania z systemu poza Ziemią. Można się z tego śmiać, ale zważywszy na dalekosiężne plany SpaceX i przyszłość podboju przestrzeni kosmicznej, może to być po części także chęć wstępnego uregulowania sporów na kolejne bardzo odległe lata. W końcu kiedyś ludzkość zapewne skolonizuje Marsa, a podróże na księżyc nie będą aż taką egzotyką. Jednak wtedy Starlink w obecnej formie (jeśli będzie jeszcze istniał) i tak nie przyda się przyszłym klientom.
Jak można przeczytać – „W przypadku Usług świadczonych na powierzchni lub na orbicie Ziemi lub Księżyca, niniejsze warunki oraz wszelkie spory (…) będą regulowane i interpretowane zgodnie z prawem stanu Kalifornia w Stanach Zjednoczonych. W przypadku usług świadczonych na Marsie lub w drodze na Marsa za pośrednictwem Starship lub innego statku kosmicznego, strony uznają Marsa za wolną planetę, i że żaden rząd na Ziemi nie ma władzy ani suwerenności nad działalnością Marsa. W związku z tym spory będą rozstrzygane na zasadach samorządnych, ustalonych w dobrej wierze, w czasie kolonizowania Marsa.„
Zobacz również: 5 tysięcy dolarów. Tylko na tyle Elon Musk wycenia prywatność swoich podróży samolotem
Źródło: wccftech / własne / RenewAi @ Twitter