Po wrześniowej premierze nowych iPhone’ów na amerykańską firmę spadła cała fala krytyki – związana była ona głównie z mocno podniesionymi cenami jakie trzeba zapłacić za model XS oraz XS Max. Wielu analityków od samego początku twierdziło, iż tego typu zabieg przełoży się na gorszą sprzedaż tychże flagowców i tak właśnie się stało. Nowe iPhone’y sprzedają się na tyle kiepsko, iż sam Tim Cook musiał ostrzec inwestorów. Wygląda jednak na to, że gigant z jabłkiem w logo zaczyna rozumieć, iż polityka ciągłego zwiększania cen przy jednoczesnym braku rewolucyjnych funkcji prowadzi donikąd.
Tim Cook w rozmowie z Reutersem przyznał, że podwyższenie cen iPhone’ów nie ma znaczenia w Stanach Zjednoczonych, jednak jest kluczowym czynnikiem w innych regionach, szczególnie tych rozwijających się – dzięki stałym podwyżkom coraz mniejsza liczba użytkowników decyduje się na wymianę smartfona i woli poczekać kolejny rok z decyzją. Oczywiście nie trzeba nikomu tłumaczyć, że takie zachowanie jest Apple bardzo nie na rękę – firma nie zarabia ani grosza dzięki takiej postawie użytkowników.
Za wyższą cenę iPhone’ów na rynkach poza USA odpowiada także rosnący kurs dolara względem rodzimej waluty – także w Polsce. Co ma zamiar z tym wszystkim zrobić samo Apple?
W najbliższej przyszłości oraz zapewne po premierze nowych urządzeń firma zdecyduje się na nieznaczną obniżkę cen, aby „wyrównać” kwoty, które muszą zapłacić użytkownicy, aby skorzystać z możliwości oferowanych przez najnowsze flagowce giganta. Trzeba przyznać, iż dzięki dbaniu o oprogramowanie oraz stawianiu na „trwałość” urządzeń, kilkuletnie iPhone’y radzą sobie dalej nieźle w kontekście wydajności. Tim Cook twierdzi, iż jego firma będzie dalej tworzyć produkty wysokiej jakości, jednak szef Apple nie wie, w którym kierunku rozwinie się gałąź powiązana z cenami iPhone’ów.
Póki co będziemy musieli poczekać na obiecywane obniżki – pytanie tylko czy rzeczywiście odczujemy je w naszym kraju.
Źródło: Reuters