Według źródła, premierowa cena ma bowiem wynosić około 600 dolarów, czyli w przeliczeniu mniej więcej 2400 złotych. To więcej niż prawie wszystkie solidne średniaki i tyle samo, ile kosztował Pixel 6 w dniu premiery.
Wart swojej ceny?
No dobrze, ale może Google wie co robi i Pixel 6a będzie rzeczywiście wart tych pieniędzy.. Tak można by pomyśleć nie znając specyfikacji modelu. Ta jednak również wyciekła do sieci i niestety, niczym nie zaskakuje – Pixel 6a będzie średniakiem na poziomie modeli za 1500 złotych.
Urządzenie ma być napędzane procesorem Tensor, czyli tym samym, który znajdziemy we flagowcach Google. To zapewne jeden z powodów, dla których producent chce tak zaszaleć z ceną. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że nie jest to chipset równie wydajny co chociażby Snapdragon 888, o 8 Gen1 już nie wspominając, a więc obiektywnie to żaden argument. Poza tym, Pixel 6a będzie posiadał 6.2-calowy ekran o częstotliwości odświeżania 60 Hz, podczas gdy 90 Hz jest już standardem w urządzeniach o połowę tańszych. Z jedynych pozytywów, o jakich wiemy, bateria smartfona będzie miała pojemność 4800 mAh. Z drugiej strony, maksymalna moc, jaką będzie można ją ładować, to tylko 30 W.
Premiera Pixela 6a jest zaplanowana na 26 maja.
Źródło: Techradar / fot. tyt. Google