O tym, że IP68 realnie się przydaje chyba nikogo nie muszę przekonywać. Wodoszczelność sprawia, że możemy telefon myć pod bieżącą wodą i nie martwić się o jego „przetrwanie” gdy ulegnie zalaniu. Mało tego, w sieci nie brakuje ciekawych historii osób, których urządzenia spędziły nawet kilka dni w wodzie i nadal działały (oto przykład: iPhone X wytrzymał dwa tygodnie w rzece).
Sprawdź: Wodoodporny smartfon – co oznacza norma IP i jak ją czytać?
Nie wszyscy producenci stosują jednak IP68 w swoich konstrukcjach. Doskonałym przykładem jest Xiaomi. Chińska marka nie zadbała o odpowiedni stopień wodoszczelności nawet w najnowszym flagowcu Mi 10, którego cena nie jest specjalnie niższa od topowych smartfonów konkurencji.
Głos w sprawie zabrał Lu Weibing, dyrektor generalny Redmi i wiceprezes grupy Xiaomi. Wypowiedź padła przy okazji prezentacji zalet modelu Redmi K30 Pro. Weibing udostępnił na Weibo (chińskim Twitterze) post, w którym stwierdza, że wskaźnik IP53, który znajdziemy w Redmi K30 Pro, jest więcej niż wystarczający, aby chronić urządzenie przed zachlapaniami wodą, które mogą się zdarzyć w życiu codziennym. Przedstawiciel Xiaomi dodał, że jego zdaniem wodoodporność IP68 nie jest konieczna.
W przypadku modelu Redmi K30 Pro zastosowanie ochrony IP53 jest jak najbardziej zrozumiałe. Smartfon posiada wysuwaną kamerkę i z uwagi na ten mechanizm, z pewnością ciężko byłoby zaimplementować pełną wodoodporność. Co innego zamknięte konstrukcje jak Mi 10. Tutaj IP68 powinno być wręcz standardem, tym bardziej, że smartfon wcale nie jest specjalnie tańszy od flagowców konkurencji.
Źródło: ITHome