Skąd te obawy? W połowie stycznia pojawiły się doniesienia, że Xiaomi trafiło na „czarną listę” USA. To jedna z ostatnich decyzji prezydenta Donalda Trumpa, który znany jest z niechęci do chińskich przedsiębiorstw. Według Departamentu Obrony USA, popularny producent telefonów oraz elektroniki użytkowej współpracuje z chińskim wojskiem i może stanowić zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. Urzędnicy nie przedstawili żadnych szczegółów, a Xiaomi szybko odpowiedziało na zarzuty. Pekińska firma zapewniła, nie jest własnością, nie jest kontrolowana ani nie jest powiązana z chińskim wojskiem i nie jest „komunistyczną chińską firmą wojskową” jak to definiuje NDAA.
MIUI z aplikacjami Google
Zastrzeżenia amerykańskich władz nie sprawiły jednak, że Xiaomi zablokowano dostęp do licencji i technologii firm z USA. Oznacza to jedno, producent nadal może współpracować z Google, a nowe smartfony marki na rynkach globalnych nadal będą posiadały pełne wsparcie usług Google i sklepu Play.
Xiaomi opublikowało na swoich kanałach społecznościowych grafikę zapewniającą, że Mi 11 będzie dostępny z aplikacjami Google. Najwyraźniej postanowiono rozwiać wątpliwości i uspokoić nastroje fanów marki.
Stay tuned for Xiaomi’s flagship #Mi11!
Powered by @miuirom and @Android 11, expect ultra smooth user experience, your favorite Google apps with Google Play Protect! pic.twitter.com/QUyCjXhH8D
— Xiaomi (@Xiaomi) January 27, 2021
Mi 11 to najnowszy flagowiec marki, który zadebiutował w Chinach 28 grudnia. Urządzenie wyposażono w topowy procesor Snapdragon 888 i liczne usprawnienia związane z fotografią. Wciąż czekamy, aż smartfon zadebiutuje w Europie.
Sprawdź: Xiaomi Mi 11 oficjalnie. Jest dużo lepszy od Mi 10 i… w tej samej cenie!
Źródło: Xiaomi