Apple Watch Ultra – czy to smartwatch dla sportowca?
Od 2014 roku korzystam z zegarków sportowych marki Garmin. Przed pierwszym maratonem przebiegniętym w 2014 roku sprawiłem sobie kultowego Garmin Forerunnera 310XT. Po krótkim romansie z Amazfit Stratos w 2019 roku zamówiłem Garmin Fenixa 5, z którym dziś pobiegłem pożegnalny bieg. Zastanawiałem się, czy Apple Watch Ultra może go zastąpić. Od strony technicznej, mógłby.
Apple Watch Ultra to pierwszy zegarek Apple dla sportowców z krwi i kości, ale jest tu kilka drobnych zastrzeżeń. Przede wszystkim, sprzęt ten prezentuje się fenomenalnie od strony designu. Tytanowa koperta o rozmiarze 49 mm prezentuje się rewelacyjnie, ale uwagę zwraca przede wszystkim niegasnący (always-on) wyświetlacz Retina o jasności sięgającej 2000 nitów. W trakcie 8. Cracovia Maratonu Królewskiego miałem okazję sprawdzić jego czytelność w pełnym słońcu i nie zawiodłem się. Ba, byłem zachwycony. Jest piękny i jasny jak diabli – nic dziwnego, bo musi być widoczny także pod wodą. Apple Watch Ultra ma funkcje dla nurków, o czym napiszę innym razem.
Zobacz też: Apple Watch 8 vs Apple Watch SE – porównanie. Różnice są, ale nie tak duże
Opaska trail jest re-we-la-cyj-na. Począwszy od świetnego systemu montażu (wsuwana do zegarka od boku), po zakładanie jej na nadgarstek. Rozmiar da się wyregulować idealnie co do milimetra dzięki rzepom. Chyba nigdy nie korzystałem z tak wygodnego smartwatcha. Na moim dość wątłym (obwód 16,5 cm), ale płaskim nadgarstku sama koperta również układała się doskonale. Przez cały dystans półmaratonu, czyli 21,097 km mogłem skupić się wyłącznie na biegu i obserwowaniu pół danych.
Dwuzakresowy GPS spisywał się bardzo dobrze w terenie zurbanizowanym. Natychmiastowo złapał „fixa” na linii startu i nie zgubił się nawet pomiędzy budynkami. Prognozowane tempo odcinka o długości 1 km po jego zakończeniu niemal zawsze pokrywało się z estymacją zegarka, co usprawniało planowanie rytmu biegu. Nie mniej ważna była dokładność śledzenia tętna, które zmieniało się dynamicznie – zegarek niezwykle szybko reagował na wzrosty wynikające z podbiegów oraz spadki związane ze zbiegami.
Co kilometr Apple Watch Ultra podawał mi wyniki z ostatniego, kilometrowego odcinka, komunikując je przy tym poprzez wbudowany głośnik. Wskazania tętna były niemal identyczne jak w przypadku zegarka Garmin Fenix 5, pokonany dystans – również. Który zegarek był dokładniejszy? Można to ocenić patrząc na dokładność śladu. Wprawdzie certyfikowana trasa ma odległość 21097 metrów, ale na takim odcinku łatwo dołożyć sobie metry „ekstra” nie biegnąc optymalnym torem – na przykład nie ścinając zakrętów.
Jak sami widzicie, Apple Watch Ultra jest o niebo dokładniejszy w obszarze miejskim. Garmin Fenix 5 nie jest już jednak sprzętem nowym, nie ma dwuzakresowego GPS, więc jestem szalenie ciekaw, jak zegarek Apple wypadnie w starciu z najnowszymi propozycjami tego producenta.
Tu drobna uwaga, nie związana z samym tylko bieganiem: Apple Watch Ultra daje możliwość płynnego przełączania się W TRAKCIE pomiaru aktywności pomiędzy dyscyplinami sportowymi, pozwalając przy tym zapisywać czasy spędzone w strefach zmian. Sztos. Wciąż, w zawodach triathlonowych na dystansie 1/2, 1/4 i 1/8 IM Apple Watch Ultra z pewnością spisze się doskonale – jest w końcu przystosowany do pływania, a nawet nurkowania na głębokości do 40 metrów!
Są trzy fizyczne przyciski, ale ich zastosowanie mogłoby być lepsze
Apple w Apple Watch Ultra oprócz obrotowej i wciskanej koronki zastosowało jeszcze dwa dodatkowe duże przyciski fizyczne, które łatwo jest używać nawet w rękawiczkach. Funkcję tego po lewej da się personalizować – domyślnie włącza menu wyboru aktywności, ale może na przykład służyć do przełączania się pomiędzy aktywnościami w trybie triathlonowym. O ile te dwa po prawej są chronione specjalną wysepką przed przypadkową aktywacją, przycisk akcji nie ma takiej osłony.
Przycisk akcji (lewy) oraz prawy dolny po krótkim wciśnięciu pauzuje ćwiczenie. Ponowna aktywacja tej kombinacji je wznawia. Niestety zakończenie ćwiczenia możliwe jest jedynie z poziomu ekranu dotykowego, co spory mankament: da się to zrobić przypadkiem. Ba, gdy ekran jest aktywny na przykład w deszczu, może to się stać samoistnie, jeśli ktoś ma pecha i tarczę zegarka przysłania na przykład mokry rękaw kurtki przeciwdeszcowej. Z pewnością można to poprawić aktualizacją oprogramowania. Wolałbym dobiegając na metę półmaratonu zatrzymać i zapisać aktywność przyciskami fizycznymi, zamiast dotykać roztrzęsionymi rękami ekran.
Dane, dane, więcej danych
Dzisiejszy bieg to typowe rozbieganie, gdzie nie mierzyłem w absolutnie żaden konkretny rezultat. Ot, spędzałem miło wolną niedzielę. Na koniec biegu zegarek zasypał mnie statystykami, których nie powstydziłaby się aplikacja Garmin Connect. Średni czas kontaktu z podłożem, średnia długość kroku w biegu, średnia oscylacja pionowa i wiele, wiele innych, wszystko to w podziale na odcinki. Nie muszę mówić oczywiście o takich oczywistościach jak prędkość, tętno, tempo i inne podstawowe dane – wszystko prezentowane w atrakcyjnie wizualny sposób na wykresach i w aplikacji Zdrowie. Niektóre dane da się przeglądać także na zegarku.
Bardzo boli mnie to, że danych z zegarka Apple nie da się eksportować do aplikacji Garmin Connect. W drugą stronę przesyłanie działa wzorcowo, ale synchronizacja z Apple Watch Ultra do apki Garmina jest niemożliwa (choć w drugą stronę da się to robić). Sportowcy poważnie traktujący bieganie lub jazdę na rowerze chętnie sięgają także po Stravę, gdzie z kolei obustronny komfortowy eksport danych jest możliwy. Mimo to sportowcy stawiający od lat na rozwiązania Garmina, tacy jak ja, nie będą chcieli raczej po 8 latach zmieniać platformy.
Apka Apple Zdrowie jest dopracowana, ale nie jest tak złożona jak Garmin Connect w kwestii planowania treningów. Z resztą, Apple pozwala planować treningi jedynie z poziomu zegarka, a nie dopuszcza tego za pośrednictwem apki własnej. Szkoda! Jednocześnie z aplikacji da się wyeksportować wszystkie dane w formacie XML i wgrać je do innej aplikacji. To spora zaleta.
Czas pracy na baterii Apple Watch Ultra nie jest wcale taki ultra
Po 2 godzinach i 18 minutach biegu z always-on display ubyło dokładnie 24 procent baterii Apple Watch Ultra. W tym samym czasie w Fenix 5 z ciągle włączonym ekranem ubyło 12 procent stanu baterii. Z zegarkiem Apple Watch Ultra przebiegniecie maraton i pójdziecie na długi wypad na rower, ale ultramaratonu na pełnym dystansie Ironmana już raczej nie ukończycie… o ile nie wyłączycie ekranu i nie skorzystacie z opcji aktywowania go poprzez uniesienie zegarka. Wtedy to co godzinę ubywa mniej więcej ok. 5-7 procent baterii, a czas działania na poziomie 15 godzin jest możliwy do osiągnięcia.
Dodam, że na przestrzeni 53 godzin bardziej „lajtowego” korzystania z urządzenia (spałem z nim na nadgarstku) rozładowałem baterię z poziomu 100 procent do 19 procent. W tym czasie GPS był aktywny przez łącznie godzinę biegu oraz dwadzieścia minut spaceru. Nie są to nadzwyczajne wyniki, ale Apple Watch 8 i Apple Watch SE tego nie potrafią, a ich baterie rozładowują się jeszcze szybciej! Apple Watch Ultra nie jest zegarkiem dla osób przyzwyczajonych do ładowania zegarka raz na tydzień, dwa lub trzy.
Apple Watch Ultra na razie jawi się w moich oczach jako naprawdę świetny smartwach (o jego funkcjach smart napiszę co nieco w nadchodzącym tygodniu) i bardzo dobry zegarek sportowy dla ambitnych amatorów, którzy chcą korzystać wyłącznie z aplikacji zdrowotnych Apple. Po dzisiejszym biegu tylko utwierdziłem się w przekonaniu, że dobrze uczyniłem, zamawiając Garmin Epix 2. generacji w wersji Sapphire. Dla mnie jako użytkownika dyskwalifikuje go „zamkniętość” na moją ulubioną aplikację oraz krótki czas działania na baterii. Mam jednak pełną świadomość, że dla zdecydowanej większości osób aktywnych fizycznie będzie to szalenie ciekawa propozycja. Gdybym mógł, biegałbym z dwoma zegarkami na raz, słowo honoru! Rozwinę jeszcze tę myśl w kolejnych tekstach.
PS Apple Watch Ultra to zegarek jedynie dla „ajfoniarzy”. Myślę, że dla wielu z Was to będzie jego podstawowa wada.
Źródło: mat. własny