Amerykańscy policjanci woleli łapać Pokemony zamiast… złodziei

Aleksander PiskorzSkomentuj
Amerykańscy policjanci woleli łapać Pokemony zamiast… złodziei
{reklama-artykul}
Kalifornijski sąd apelacyjny podtrzymał decyzję o zwolnieniu z pracy dla dwóch funkcjonariuszy, którzy woleli… łapać Pokemony zamiast zareagować na trwający napad na terenie Los Angeles.

Zamiast tego, dwójka wspomnianych mężczyzn robiła wszystko, aby… złapać Snorlaxa w wirtualnym świecie. Louis Lozano i Eric Mitchell wpadli przez DICVS – specjalny, samochodowy system wideo, który zarejestrował ich zachowanie.

Pokemony zamiast pracy

Zarówno Lozano, jak i Mitchell nie zareagowali na napad, który odbył się w sobotę 15 kwietnia 2017 roku. Dokumenty sądowe zdradzają, iż obaj policjanci zostali uznani za winnych. Zarzucono im między innymi niedopełnienie obowiązków służbowych oraz granie w grę Pokemon na służbowych telefonach komórkowych.

Opisywani funkcjonariusze oczywiście odwołali się od całej sytuacji twierdząc, że LAPD niezgodnie z prawem wykorzystała zapis z systemu DICVS w całym postępowaniu sądowym. Sąd pierwszej instancji odrzucił petycję kwestionującą policjantów, a trzyosobowy panel sędziów w sądzie apelacyjnym podtrzymał decyzję o zwolnieniu ich z pracy.

“Chrzanić to”

W momencie, w którym Lozano i Mitchell byli na służbie, przez radio ich dyspozytor wezwał do działania w ramach trwającego napadu w okolicy. Po całej sprawie, Lozano i Mitchell mieli mówić swojemu przełożonemu, że nie słyszeli tego wezwania. Nagranie z systemu DICVS pokazało jednak zupełnie co innego.

Lozano podczas słuchania zgłoszenia powiedział jawnie “chrzanić to”, a sami policjanci zajęli się dalej łapaniem Pokemonów w wirtualnym świecie. Zamiast podążać w kierunku miejsca napadu, obaj funkcjonariusze zmienili kierunek marszu i rozpoczęli polowanie na Snorlaxa. Oficjalne łapanie Pokemonów zaczęło się pięć minut po zgłoszeniu o napadzie otrzymanym przez radio.

pokemongolapd3
fot. Niantic 

Na 20-minutowym nagraniu DICVS słychać dyskusję na temat Pokemonów oraz obieraniu odpowiedniej trasy zwiększającej szanse na złapanie Snorlaxa. Lozano i Mitchell finalnie złapali swojego potworka. Konsekwencje takiego zachowania nie będą jednak dla nich zbyt przyjemne.

Obaj policjanci zostali oskarżeni o brak odpowiedzi na wezwanie do trwającego napadu, składanie mylących oświadczeń jednemu z sierżantów, nie obsłużenie połączenia radiowego, a także grę w Pokemon Go podczas patrolu za pośrednictwem służbowego pojazdu. Obaj mieli być również nieszczerzy podczas każdego z przesłuchań.

Kiepsko.

Pokemon Go dalej popularne

W całej tej kuriozalnej sytuacji ciekawi mnie fakt, że samo Pokemon Go pomimo upływu tylu lat jest dalej tak popularną grą. Na pewno pamiętacie moment premiery gry od Niantic. Wtedy oszalał na jej punkcie cały świat. Ale żeby po latach policjanci… dalej ekscytowali się tak bardzo łapaniem Pokemonów? To trochę niespotykane, prawda?

Producent wspomnianej gry nie zareagował na opisywaną sytuację. Niemalże na pewno nie jest mu ona na rękę.

Niech ta sytuacja będzie przestrogą dla innych osób pełniących ważne funkcje publiczne. Gra na smartfonie nigdy nie jest ważniejsza od ludzkiego zdrowia i poważnych sytuacji.

Źródło: LA Times / fot. Mika Baumeister- Unsplash

Udostępnij

Aleksander PiskorzDziennikarz technologiczny - od niemal dekady publikujący w największych polskich mediach traktujących o nowych technologiach. Autor newslettera tech-pigułka. Obecnie zajmuje się wszystkim co związane z szeroko pojętym contentem i content marketingiem Jako konsultant pomaga również budować marki osobiste i cyfrowe produkty w branży technologicznej. Entuzjasta sztucznej inteligencji. W trybie offline fan roweru szosowego, kawy specialty i dobrej czekolady.