Już 20 czerwca Parlament Europejski będzie głosować za nową formą prawa autorskiego, która wprowadzi prawdziwą rewolucję w Sieci, w całkowicie negatywnym tego słowa znaczeniu. Sprawa jest poważna, bo chodzi tutaj o niezależność mediów Internetowych i swobodę przekazywania informacji.
Tak zwany podatek od linków może całkowicie sparaliżować wmianę informacji i proces udostępniania dosłownie każdej treści w Internecie. Wszystko w celu walki o prawa autorskie, jednak z całkowitym pominięciem swobody wypowiedzi.
Kogo to dotyczy? Wszystkich!
Nowe prawo dotknie wszystkich, od wydawców treści po zwykłych użytkowników. Każda treść dodawana w Sieci, nie ważne czy jest to komentarz, artykuł, film, muzyka czy fragment kodu, będzie musiała być poddana analizie w celu sprawdzenia, czy nie łamie żadnych praw autorskich.
Brzmi bardzo dobrze, ale tylko w teorii. W praktyce uderzy to mocno między innymi we wszelkiego rodzaju agregatory treści, na które spłynie największa odpowiedzialność za sprawdzanie treści. Sprawi to, że zmarginalizowane będą w nich wszelkiej maści małe podmioty, lub wycofają one swoje usług całkowicie. Nie jest to teoria, bo takie coś miało już miejsce w Hiszpanii, która podobne prawo wprowadziła już jakiś czas temu. Pokłosiem tego było zamknięcie hiszpańskiej wersji Google News.
Co to oznacza?
Jak już wspomniano, dostawcy usług internetowych będą zobowiazani do monitorowania treści zamieszczanych na ich platformach. Strony takie jak wykop.pl będą zmuszone ograniczyć ruch na stronie z dwóch powodów. Będą musiały monitorować to, co ich użytkownicy publikują, ręcznie lub automatycznie. Jak wiadomo na portalu takim jak Wykop ręczne sprawdzanie dosłownie każdej treści (nie wyrywkowo), jest praktycznie niemożliwe. Natomiast automatyzacja tego procesu wiąże się z często niesłuszną cenzurą, tak jak to ma miejsce na przykład w serwisie YouTube, który w niektórych filmach doszukuje się chronionych prawnie utworów. Ale to nie wszystko! Portal taki będzie musiał od każdej zalinkowanej treści odprowadzić tantiemy. To jest właśnie ten podatek od linków. Linkujesz do czyjegoś portalu? Musisz za to zapłacić. Brzmi absurdalnie? Bo takie to jest w istocie.
Co możemy zrobić?
Rozpędza się już ruch anty, który ma zamiar zatrzymać tę destrukcyjną maszynę. Ustawodawcy, którzy ją zaproponowali wydają się zupełnie nie rozumieć idei i sensu istnienia Internetu.
Co możemy zrobić? Po pierwsze trzeba informować i głośno zgłaszać swój sprzeciw. Na przykłąd za pośrednicwtem strony saveyourinternet.eu można skontaktować się z eurodeputowanymi, aby poinformowac ich o tym czym grozi wprowadzenie tej ustawy. Do tej pory niepokojące informacje wskazywały, że większość krajów jest za przyjęciem tej ustawy, choć teraz po licznych interwencjach, wielu europosłów zgłasza wątpliwości. Nadzieja na zatrzymanie tej paranoi ciągle istnieje i można mieć nadzieję, że zdrowy rozsądek zwycięży w Parlamencie Europejskim.