Ostatnim przykładem takiego zachowania jest wypowiedź prezesa Banku Anglii (Bank of England), Andrew Baileyego. W ostrych słowach ostrzegł on przed inwestowaniem w Bitcoina i zalecił odpowiednim organom jak najszybsze uregulowanie całego rynku kryptowalut.
„FPC uważa, że instytucje finansowe powinny przyjąć szczególnie ostrożne i zachowawcze podejście do przyjęcia tych aktywów, dopóki system kontroli nie zostanie wprowadzony”– zaznaczył Bailey. Według niego, dopiero po objęciu cyfrowych walut kontrolą, będzie można rozważać je jako sensowną inwestycję.
Wartość może spaść do zera
Podobne stanowisko zajął w tej sprawie wysoko postawiony bankier, również z Banku Anglii, Jon Cunliffe. Powiedział on stacji BBC, że cały czas istnieje ryzyko, że wartość Bitcoina spadnie do zera. Przypomnijmy, że aktualnie największa i najpopularniejsza kryptowaluta kosztuje niecałe 50 tysięcy dolarów.
„Problem polega na tym, że w przeciwieństwie do tradycyjnych form pieniądza, Bitcoin nie jest używany do wyceny rzeczy innych niż on sam. Jak sami Bitcoinerzy lubią mówić: „jeden Bitcoin = jeden Bitcoin”. Ale tautologia nie tworzy waluty”– napisał z kolei Thomas Belsham, inny pracownik BoE.
Jak widać, bank centralny jednej z największych gospodarek świata ma niezbyt dobre nastawienie do kryptowalut, czego efekty także widać w działaniach samego rządu. Przypomnijmy, że choć sam handel cyfrowymi walutami nie jest w Wielkiej Brytanii nielegalny, to zakazane jest na przykład korzystanie z największej giełdy na świecie – Binance.
Rynek kryptowalut urósł 10-krotnie od początku 2020 roku i obecnie ma kapitalizację wynoszącą prawie 2,5 biliona dolarów.
Źródło: Reuters, Techspot / fot. tyt. Unsplash / Maxim Hopman