Okazuje się, że Google postanowiło zmienić swoje plany dotyczące wycofania zewnętrznych plików cookies z przeglądarki Chrome, co jest niezwykle zaskakującą decyzją. Wcześniej bowiem technologiczny gigant zdawał się być zdeterminowany do zapewnienia użytkownikom jak największej prywatności poprzez zminimalizowanie liczy elementów śledzących. Po przeanalizowaniu wszystkich zmiennych zaktualizowano jednak politykę – wkrótce kontrolę nad poszczególnymi aspektami zyskają konsumenci, co teoretycznie wydaje się słusznym podejściem. Czy aby na pewno?
Chrome nadal z plikami cookies innych firm
Kwestia poczucia bezpieczeństwa i prywatności w sieci jest niezwykle ważna. Dlatego też regularnie mamy do czynienia z zapewnianiem internautów o skutecznym szyfrowaniu poszczególnych usług. Do tego dochodzi też obietnica, że nikt oprócz nich nie posiada wglądu w przeprowadzane konwersacje czy przesyłane pliki. Ma to znaczenie szczególnie dziś, gdy sztuczna inteligencja zadomawia się na naszych komputerach oraz smartfonach. Raczej nikt nie chciałby, by wrażliwe informacje na jego temat były wykorzystywane do szkolenia zaawansowanych modeli językowych.
- Sprawdź również: Motorola edge 50 neo ma zadowolić mniej wymagające osoby
Dowiedzieliśmy się właśnie, że Google nie planuje już likwidować zewnętrznych plików cookies ze swojej przeglądarki Chrome. Wcześniej ten przełomowy moment był wielokrotnie przekładany i wiele wskazywało na to, iż w 2025 roku dojdzie do długo wyczekiwanego wydarzenia znacząco poprawiającego prywatność użytkowników. Teraz możecie zapomnieć o wszystkim, co przez ostatnie lata obiecywał technologiczny gigant. Doszło do drastycznej zmiany planów – dlaczego?
Na oficjalnym blogu opublikowano wpis informujący o aktualizacji prowadzonej polityki. Nie ma już mowy o całkowitej eliminacji plików cookies, Google chce zamiast tego wprowadzić zupełnie nowe doświadczenie, którego głównym celem jest umożliwienie użytkownikom dokonanie świadomego wyboru podczas przeglądania stron internetowych. Brzmi całkiem rozsądnie, prawda? Nadal jednak nie do końca wiadomo, co to tak naprawdę znaczy dla przeciętnych zjadaczy wirtualnego chleba.
Koncern spędził lata na opracowywaniu idealnego sposobu na zaoferowanie dodatkowej warstwy prywatności przy jednoczesnym zadowoleniu reklamodawców. Dotychczasowe zabiegi spotkały się ze sprzeciwem nie tylko wydawcom czy marketingowcom, ale też m.in. europejskim organom regulacyjnym. Testowane zmiany nie okazały się najwidoczniej wystarczające, zewnętrzne pliki cookies nie planują dokonywać przeprowadzki.
Przeszkodziły europejskie organy regulacyjne
Pomogły naciski Brytyjskiego Urzędu ds. Konkurencji i Rynków, którego przedstawiciele od początku obserwowali przedsięwzięcie korporacji. Wydano nawet oświadczenie, gdzie poinformowano o tym, że projekt Privacy Sandbox może ograniczyć konkurencję w branży reklamowej. Teraz przeprowadzana jest analiza dotycząca kolejnego planu zakładającego danie wyboru każdemu użytkownikami. Szczegóły na razie nie są znane, Google planuje opublikować więcej detali po uzgodnieniu całości z organami regulacyjnymi.
- Przeczytaj również: Netflix nadal chce być gamingowym gigantem. Oto co nadchodzi
Mimo wszystko nadal będą trwać prace nad rozwojem interfejsów alternatywnych dla plików cookies. W przyszłości Google ma podarować reklamodawcom stosowny wybór, by ci także mogli zdecydować z czego chcą korzystać. Co o tym sądzicie?
Źródło: Google / Zdjęcie otwierające: Google, unsplash.com (@norevisions)