Takie stanowisko PKW przedstawił na konferencji prasowej jej szef Stefan Jaworski. Wspomnieliśmy o profilu kandydata, ale jeżeli macie ochotę polubić lub udostępnić jego zdjęcie to też odradzamy. Choć niektórym może wydać się to kuriozalne organy ścigania mogą uznać to za przejaw nielegalnej agitacji wyborczej. O wpisach poparcia oraz zamieszczaniu sondaży nawet nie wspominamy, gdyż jest to oczywiste. Jeśli, ktoś to zauważy i zgłosi sprawę na policję to będziemy mieli kłopoty z prokuraturą oraz sądem. Konsekwencje za naruszenie ciszy wyborczej zależą od skali oraz rodzaju wykroczenia. Największa grzywna grozi za publikację sondaży: od 500 tys. zł do 1 mln zł.
Oczywiście wielu z was zastanawia się skąd wzięła się taka interpretacja prawa wyborczego. Niestety, ale wyraźnie wskazuje to na niezrozumienie przez PKW specyfiki internetu oraz portali społecznościowych. Przepisy w tej materii są dziurawe. Na przykład, jeżeli ktoś przebywa zagranicą i złamie na Facebooku ciszę wyborczą poprzez danie „lajka”, ciężko będzie go ścigać i wyegzekwować karę. Czy będzie miało to w ogóle sens? Na to pytanie odpowiedzcie sobie sami.
Źródło: PKW