Oficjalna wersja jest taka, że blog był jedynie narzędziem pomocniczym w szerszych działaniach i nie jest już potrzebny. Takie wytłumaczenie przynajmniej dostarczył Reuterowi doradca Trumpa – Jason Miller. Bliższa prawdy jest jednak teoria amerykańskich mediów, które donoszą, że byłego prezydenta przerósł hejt, z jakim spotykały się jego wpisy. Co więcej, ilość regularnych czytelników, mówiąc delikatnie, nie była imponująca. Według niektórych analiz, wpisy na blogu miały mniej odbiorców, niż było reakcji na tweety Trumpa, kiedy mógł jeszcze publikować w social mediach.
Jak teraz poradzi sobie Trump?
Od głośnego szturmu na Kapitol 45. prezydent Stanów Zjednoczonych jest trwale zablokowany na Facebooku i Twitterze, jego blog nie działa, a, jak wiemy, społeczność internetowa była kluczem do jego politycznego sukcesu. Jeśli więc Trump wyobraża sobie jeszcze jakąkolwiek karierę, musi zaistnieć w sieci i znaleźć przestrzeń na swoje wypowiedzi. Jason Miller zapytany na Twitterze o to, czy w związku z likwidacją bloga Trump pojawi się na innej platformie, odpowiedział zdawkowo “Yes, actually, it is. Stay tuned!”.
Yes, actually, it is. Stay tuned! https://t.co/USKGvVXe2f
— Jason Miller (@JasonMillerinDC) June 2, 2021
Rozwiązaniem tego problemu może okazać się nowy portal społecznościowy multimilionera i zwolennika Trumpa – Mike’a Lindella. Ten 59-letni producent poduszek uruchomił w kwietniu platformę Frank Speech. Strona jest jeszcze co prawda w fazie rozwojowej, ale docelowo ma być portalem społecznościowym gwarantującym prawdziwą wolność słowa. Już teraz pojawiły się jednak “gwiazdki”. Sam Lindell zaznaczył w jednym z wywiadów, że nie będzie w nim na przykład dozwolone używanie przekleństw oraz obrażanie religii.
Źródło: mat. własny