DuckDuckGo ocenzurowało wyniki wyszukiwania swojej wyszukiwarki

Maksym SłomskiSkomentuj
DuckDuckGo ocenzurowało wyniki wyszukiwania swojej wyszukiwarki
Konsumenci mający na ogół nienajlepsze rozeznanie w rynku wprost uwielbiają idealizować produkty, które przypadły im do gustu lub z których po prostu korzystają, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że nie ma na tym świecie rzeczy idealnych. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Cała masa osób powtarza jak mantrę, że smartfony iPhone się nie psują, że najlepsze telewizory to te od LG/Samsunga/Sony* (* – wybierzcie sobie) czy też, że DuckDuckGo jest najlepszą wyszukiwarką internetową, bo nie zbiera *żadnych* danych internautów i nie cenzuruje wyników wyszukiwań. Och, czyżby?

DuckDuckGo wprowadza cenzurę

DuckDuckGo to wyszukiwarka internetowa od lat użytkowana głównie przez internautów mających się za „kumatych”. Jej twórcy na każdym kroku podkreślają troskę o ochronę prywatności użytkowników oraz to, że nie gromadzą na ich temat żadnych danych. Jak można się spodziewać, wyniki wyszukiwania nie są przez to personalizowane i tak dokładne jak w przypadku chociażby wyszukiwarki Google, ale niektórym taki stan rzeczy po prostu odpowiada. Mało komu odpowiadać będzie chyba fakt, iż od teraz w DuckDuckGo nie będzie dało się wyszukać niektórych torrentów, treści pirackich, czy nawet… youtube-dl.

DuckDuckGo chce rozprawić się z podejrzanymi treściami w sieci, poprzez cenzurowanie wyników wyszukiwania. Redaktorzy serwisu TorrentFreak odkryli, że wyszukiwarka nie wyświetla już wyników dla niektórych znanych pirackich stron internetowych, w tym The Pirate Bay, 1337x i Fmovies. Poszukiwania czegokolwiek w tych domenach kończą się fiaskiem. Analogicznie sytuacja wygląda z platformami streamingowymi Flixtor i 2conv. Inne pirackie sklepy (takie jak RarBG) wyświetlają na przykład jeden wynik zamiast setek tysięcy, które widnieją w innych wyszukiwarkach.

Wyników nie zwraca też próba wyszukania narzędzia do pobierania wideo YouTube-dl, pomimo niedawnego potwierdzenia jego legalności. Podczas gdy RIAA przedstawiła YouTube-dl jako narzędzie pirackie, Electronic Frontier Foundation, GitHub i inni dowiedli, że nie służy ono przede wszystkim do pobierania materiałów chronionych DRM.

DuckDuckGo nie komentuje sprawy

DuckDuckGo nie skomentowało jeszcze zamieszania. Jak podaje TorrentFreak, problemem może być odpowiedzialność za naruszenia praw autorskich, którą chcą przerzucić firmy na dostawców wyszukiwania. Firma usunęła skróty do niektórych stron pirackich już w 2018 roku, a konkurenci, tacy jak Google i Microsoft, stale obniżają widoczność wyników wyszukiwań związanych z piractwem. Takie posunięcie może uchronić DuckDuckGo przed kosztownymi bataliami z podmiotami walczącymi o obronę posiadanych przez siebie praw autorskich.

A może cenzura w takim wykonaniu to coś dobrego? Jak myślicie?

Źródło: TorrentFreak

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.