Jak donoszą branżowe media, nowy szef Amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC), Gary Gensler, zamierza rozprawić się z twitterową spekulacją, a na pierwszy ogień pójdzie wspomniany Musk. Problem jednak w tym, że SEC już od kilku lat próbuje nieskutecznie okiełznać media społecznościowe miliardera.
Grzywna, ugoda i ciągle to samo
Musk nałogowo korzysta z Twittera tak naprawdę odkąd stał się osobą publiczną. O ile nie miało to znaczenia w momencie, gdy żadna z jego spółek nie była na giełdzie, tak później było doskonałym narzędziem do manipulowania cenami akcji.
W przeszłości wielokrotnie zdarzało się, że wpisy Muska bezpośrednio oddziaływały na wycenę akcji Tesli i nie tylko, co oczywiście zauważył amerykański SEC. Czarę goryczy przelały publikacje z sierpnia 2018 roku o wykupieniu Tesli od inwestorów, które wywołały bardzo duże wahania na giełdzie. W konsekwencji, kilka miesięcy później Musk musiał zapłacić 40 milionów grzywny i podpisał ugodę z regulatorem, na mocy której musiał konsultować wszystkie potencjalnie szkodliwe posty przed ich publikacją.
W 2019 roku ugoda została zaktualizowana i tak obecnie Elon Musk ma konkretną listę tematów zakazanych, których nie może poruszać na swoich mediach społecznościowych. Chodzi na przykład o kondycję finansową firmy Tesla, możliwe przejęcia lub fuzje, statystyki produkcji i sprzedaży Tesli oraz informacje dotyczące zakupu lub sprzedaży papierów wartościowych Tesli przez Muska.
Tesla stock price is too high imo
— Elon Musk (@elonmusk) May 1, 2020
Miliarder podchodzi jednak bardzo beztrosko do powyższych ograniczeń, przez co ciągle wprowadza spore zamieszanie swoimi publikacjami. Można więc spodziewać się, że nowy szef SEC podejmie jeszcze ostrzejsze działania, aby to ukrócić. W ostateczności, jeśli Musk nie da za wygraną, mógłby zostać całkowicie zbanowany na Twitterze, tak jak na przykład były prezydent USA – Donald Trump.
Źródło: Barron’s / fot. tyt. YouTube / TED