Jak się okazuje, emoji mogą także posłużyć jako dowód w sądzie. Przekonała się o tym pewna izraelska para.
Yaniv Dahan chciał wynająć swoje mieszkanie, więc w tym celu umieścił ogłoszenie w internecie. Odezwała się do niego wspomniana para, informując, że są zainteresowani, tylko muszą omówić kilka szczegółów.
Wiadomość została okraszona ogromną ilością emoji, wśród których znalazła się tańcząca para, dwa palce uniesione do góry czy nawet butelka szampana. Na tej podstawie właściciel mieszkania stwierdził, że klienci są zdecydowani i usunął ogłoszenie.
Po wymianie kilku wiadomości para przestała się jednak odzywać. Dahan postanowił zatem pozwać niedoszłych najemców. Z sukcesem.
Sąd stwierdził bowiem, że zastosowanie wspomnianych emoji jednoznacznie wskazywało na chęć najmu mieszkania. Choć wymiana kilku zdań nie może być traktowana jak umowa, w tym konkretnym przypadku można było tak pomyśleć.
W związku z tym izraelski sąd przyznał Dahanowi odszkodowanie w wysokości 2 tys. dolarów. To sprawa bez precedensu. Nikt wcześniej nie oparł swojego wyroku na podstawie emoji, choć w przyszłości z pewnością będzie się to zdarzać coraz częściej.
Źródło: Ubergizmo