Facebook jest tak wielki między innymi dlatego, że jego dynamika i ekspansja idzie od dołu, poprzez działania użytkowników. Niemal każdy należy do jakiejś grupy, która umożliwia handel, wymianę i sprzedaż w najbliższej okolicy lub mieście. Mogą być to meble, gry komputerowe, cokolwiek.
Grupy w rodzaju „Sprzedam, kupię – miasto XX” rosną jak grzyby po deszczu. Ten fenomen nie umknął uwadze Zuckerberga, zresztą trudno żeby go nie dostrzegł, skoro procederem zajmuje się ponad 450 mln ludzi każdego miesiąca.
Facebook Marketplace to narzędzie, które porządkuje i ułatwia handlowanie, ale ma też kilka ciekawszych rozwiązań. Przede wszystkim będzie można obejrzeć wszystkie oferty sprzedaży z najbliższej okolicy. Nie jest to nic nowego, podobny mechanizm funkcjonuje już na serwisie ogłoszeniowym OLX i w mniejszym stopniu Allegro, największej w Polsce platformie transakcyjnej on-line.
Zaletą Facebook Marketplace ma być przede wszystkim maksymalna prostota. Skonstruowanie ogłoszenia i wystawienie przedmiotu na sprzedaż to dosłownie kilka gestów, natomiast sprawdzenie ofert z okolicy umożliwi nieskomplikowana wyszukiwarka. To jakby wyprzedaż garażowa, tylko że nie trzeba nawet iść do sąsiada, żeby obejrzeć sprzedawane przez niego przedmioty – wystarczy spojrzeć na ekran komórki.
Największą siłą Facebooka jest jego powszechność. Siłą rzeczy ofert powinno być bardzo dużo, łatwiejsza będzie również komunikacja. Czy tak się stanie?
Facebook oferuje nowe narzędzie za darmo i nie planuje pobierać prowizji od transakcji. Usługa wystartuje wpierw w Stanach Zjednoczonych, Australii, Wielkiej Brytanii i Nowej Zelandii.
Źródło: www.abc.net.au