Już dziś w USA ruszy funkcja Community Actions, która pozwoli tworzyć petycje i oznaczać w nich lokalnych polityków (zablokowano możliwość oznaczania Donalda Trumpa) i oficjalne strony rządowe. Dzięki niej będzie można łatwo wpływać na swoje otoczenie – przynajmniej w teorii – dając znać, czego potrzebujemy.
Oczywiście na stronie Community Actions znajdzie się sekcja do dyskusji, w której będzie można swobodnie rozmawiać na temat proponowanych zmian. Będzie dostępna także lista osób, które pod petycją się podpisały, ale wyświetlą się na niej jedynie Wasi znajomi i osoby publiczne.
Facebook planuje także zabezpieczyć nową funkcję przed nadużyciami. Oprócz zablokowania możliwości oznaczania prezydenta i wiceprezydenta Stanów, firma przy pomocy algorytmów, moderatorów i zgłoszeń użytkowników chce skutecznie zapobiegać pojawianiu się petycji opartych o mowę nienawiści, bądź takie obraźliwe dla kogokolwiek (chociaż to niekoniecznie oznacza same dobre rzeczy…).
Community Actions wydaje się rozwiązaniem sensownym i przydatnym. A jak będzie w rzeczywistości? Wczesne testy przeprowadzone przez zespół Zuckerberga sprawdziły się dobrze, ale to czy przy szerszym dostępie wszystko będzie działało jak należy, nie będą pojawiać się zbędne petycje i nie będzie nadmiaru nieodpowiednich treści (które uciekną algorytmom i moderacji) zależy jedynie od użytkowników.
Źródło: TechCrunch