Unijna dyrektywa zakłada, że platformy handlowe online będą musiałby automatycznie raportować do urzędów skarbowych transakcje, które spełnią określone kryteria. Te nie są specjalnie wyśrubowane. Celem nowych przepisów jest uszczelnienie systemu i wyłapanie handlujących na masową skalę.
Handel w sieci pod kontrolą
Przeciętny Kowalski może od przyszłego roku trafić na celownik skarbówki. Wystarczy na jednej platformie dokonać minimum 30 transakcji na kwotę co najmniej 2000 euro (ok. 9500 zł). Co więcej, wystarczy dokonać 30 drobnych sprzedaży (np. ciuchów, mebli czy elektroniki), a dane sprzedającego automatycznie trafią do urzędników.
Eksperci wskazują, że nawet jeżeli łączna wartość produktów nie przekroczy 2000 euro, ale będzie to 30 transakcji, dane zostaną przekazane.
Podatek od sprzedaży w internecie
Nowe przepisy nie zmieniają zasad związanych z opodatkowaniem sprzedaży w internecie. Za prywatną sprzedaż rzeczy należy odprowadzić podatek, ale w określonych sytuacjach. Jakich? Podatek musi być naliczony, gdy zbywamy przedmiot przed upływem 6 miesięcy od jego zakupu lub otrzymania (okres liczony jest od pierwszego dnia następnego miesiąca po nabyciu). Jest jeszcze drugi warunek, obowiązek podatkowy występuje, gdy na transakcji udało się zarobić.
Przykładowo, jeżeli zakupisz smartfon za 1000 zł, a po 2 miesiącach dokonasz transakcji sprzedaży na kwotę 900 zł, obowiązek podatkowy nie wystąpi, bo nie było zysku. Kupując natomiast buty w promocji za 200 zł i sprzedając je za 400 zł w ciągu pół roku od nabycia trzeba będzie zapłacić podatek od różnicy (zysk wynosi w tym przypadku 200 zł). Takie transakcje należy wykazać w zeznaniu rocznym w pozycji „odpłatne zbycie rzeczy”.
Źródło: next.gazeta.pl