Walka z sieciami P2P nie dała oczekiwanych przez urząd rezultatów, a nawet otworzyła drogę do nowych praktyk. Internauci przenieśli się na Rapidshare i MegaUpload, gdzie mogli ściągać pirackie kopie do woli. Badania wykazały także, że coraz trudniej internautom rozróżnić działanie legalne od pirackiego. Bardzo często strony pirackie sprzedawały swoje kopie, co stwarzało pozory legalności. Co więcej, ponad połowa internautów była przekonana, że pirackie strony, z których pobierają treści, odprowadzają opłaty za prawa autorskie.
Zapytani o wpływ restrykcyjnego prawa HADOPI na korzystanie z nielelegalnych stron, większość internautów odpowiedziała, że nie miała ona wpływu na ich zachowanie w internecie. Co trzeci internauta deklaruje zmianę postępowania. 17% było niezdecydowanych.
Rezultat wprowadzenia HADOPI można uznać za częściowy sukces, jednak doświadczenie francuskie wzkazuje także na skalę piractwa w internecie oraz uwydatnia „partyzancką” charakterystykę internetu, w którym dostarczyciele nielegalnych kopii znajdują drogę obejścia nawet najbardziej restrykcyjnych przepisów.
Źródło: Le Parisien