To zupełnie nowa platforma, której głównym mottem jest „walka z kulturą unieważniania, promowanie zdrowego rozsądku, obrona wolności słowa, kwestionowanie monopoli mediów społecznościowych i tworzenie prawdziwego rynku pomysłów”. Hasłem przewodnim jest właśnie “rynek pomysłów”.
Nazwa jest podobno inspirowana słowami „Getting Together”, czyli w wolnym tłumaczeniu “spotykać się”.
Gettr jest dowodzone przez Jasona MIllera, byłego rzecznika prasowego Trumpa, co jest głównym dowodem świadczącym o tym, że może on być zamieszany w jego powstanie. Kolejnym są najpopularniejsze hasztagi używane przez użytkowników, czyli #trump oraz #virusorigin.
Przypomnijmy, że Trump został zbanowany na wszystkich liczących się platformach społecznościowych z powodu kontrowersyjnych wpisów, w niektórych przypadkach nawołujących do nienawiści.
Twitter był szablonem
Nie da się ukryć, że twórcy Gettr czerpali garściami z najpopularniejszego portalu społecznościowego wśród polityków, czyli Twittera. Bliźniacze są zarówno zasady działania, jak i funkcjonalności.
Publikowane posty mogą mieć długość do 777 znaków oraz można w nich zamieszczać filmy o długości do trzech minut. W przyszłości jest też planowane uruchomienie obsługi transmisji na żywo. Portal jest na razie w fazie rozwojowej, o czym świadczy chociażby fakt, że nie udało mi się założyć na nim konta przez błąd przy rejestracji.
Poza stroną internetową, użytkownicy mają już do dyspozycji aplikację na Androida i iOS, która także obecnie znajduje się w fazie beta. Finalna wersja, zarówno strony, jak i aplikacji, ma zostać oddana użytkownikom 4 lipca. Póki co, w serwisie nie ma jeszcze oficjalnego konta Donalda Trumpa.
Źródło: politico.com / fot. tyt. Unsplash