Nie chodzi tu bynajmniej o banowanie z wyników wyszukiwania. Google rozpoczęło już wstępne rozmowy z takimi firmami jak Visa, MasterCard czy PayPal. Celem jest namierzanie odpowiednich stron, które za opłatą oferują dostęp do nielegalnych plików lub możliwości streamingu materiałów filmowych. Google wierzy, że to najlepszy sposób na zahamowanie nie tylko szerzącego się piractwa, co dodatkowych korzyści z tytułu cudzego dzieła. Czy faktycznie jest szansa na powodzenie tej akcji?
Nie do końca, gdyż w niektórych krajach może to godzić w wolność osobistą i ograniczenie użytkownikom dostępu do informacji. Przykładem jest choćby sprawa z 2010 roku, toczona w Islandii. Wtedy też Visa, MasterCard oraz PayPal zablokowały na jakiś czas WikiLeaks, jednak po wytoczonym procesie sądowym musiały ustąpić. Jak widać, nawet tą drogą ciężko będzie walczyć z piractwem.
Źródło: Mashable