Najbardziej kuriozalne jest jednak w tym wszystkim to, że przedstawiciele spółki nie raczyli o Dragonfly poinformować swoich własnych pracowników. Oczywiście osoby zatrudnione przez Google mają Internet i od razu jak w sieci pojawiły się pierwsze informacje odnośnie kontrowersyjnego projektu, to wybuchły wewnętrzne protesty oraz publikacja listów otwartych.
Pracownicy nie mogli pogodzić się z faktem, iż Google w ogóle wpadło na pomysł cenzury informacji – mogło przecież dojść do sytuacji, kiedy to inny niezbyt demokratyczny kraj również zacząłby domagać się własnej wersji wyszukiwarki. Czarę goryczy przelały jednak słowa Scotta Beaumonta, architekta projektu Dragonfly.
Stwierdził on, że osoby zatrudnione w działach odpowiedzialnych za bezpieczeństwo czy prywatność, nie mają prawa kwestionować podejmowanych przez niego decyzji. Takie zdanie jest dosyć klarowne i chyba nie trzeba wyjaśniać dlaczego po jego wypowiedzeniu konflikt „nieco” się zaostrzył.
Niezadowolenie pracowników było na tyle intensywne, że Google nie mogło sobie pozwolić na dalszy rozwój Dragonfly i postanowiło wstrzymać się z jego rozwojem. Nie można oczywiście wykluczyć, że firma nie wróci w przyszłości do prac nad tym przedsięwzięciem, lecz zapewne nie nastąpi to w najbliższej przyszłości.
Źródło: TNW