Przedstawiciele portalu nie posłuchali gróźb hakerów i kontynuowali swoją działalność. Właśnie dlatego wczoraj w sieci pojawiły się dane klientów, włączając w to adresy e-mail i numery kart kredytowych. Udostępnione informacje dotyczą ponad miliona użytkowników. Pierwotnie paczka plików pojawiła się na darknecie, do którego można się dostać, korzystając ze specjalnego oprogramowania (np. TOR). Wystarczyło jednak kilka godzin, by dane osób korzystających z portalu Ashley Madison rozprzestrzeniły się po całym internecie.
Hakerzy, którzy żądali zamknięcia serwisu i przyczynili się do udostępnienia prywatnych danych, uważają siebie za „moralnych sędziów, jurorów i oprawców”.
Sprawą zajęło się już FBI, a także lokalna policja. Za atak odpowiedzialna jest grupa hakerów identyfikująca się z nazwą The Impact Team.
Źródło: Reuters