Panie handlujące swoim ciałem na platformach pokroju OnlyFans i w zasadzie wszystkie kobiety przekuwające urodę w źródło zarobku w Internecie powinny mieć się na baczności. Już w kwietniu pisałem o tym, że przedsiębiorczy panowie już teraz są w stanie tworzyć za pomocą sztucznej inteligencji i modeli uczenia maszynowego – oczywiście w pewnym uproszczeniu – pikantne zdjęcia i filmy z udziałem nieistniejących kobiet, by później z powodzeniem je sprzedawać. Jedna z hiszpańskich agencji influencerskich stworzyła w ten sposób nieistniejącą influencerkę. Aitana zarabia lepiej niż większość Polaków.
Aitana nie istnieje, ale zarabia 11000 euro miesięcznie
Influencerem dziś może zostać niemal każdy. Wystarczy zerknąć na TikToka, Instagram lub dowolne inne medium społecznościowe, by przekonać się, że osoby z dużymi zasięgami są znane przede wszystkim z tego, że… są znane. Jednym natura nie poskąpiła urody, innym bogatych rodziców, a innym sprytu i ciekawego pomysłu na rozkręcenie swojej kariery. Osoby zajmujące się tworzeniem naprawdę wartościowych treści są w zdecydowanej mniejszości. To nie „ból czterech liter”, takie są fakty.
W nakręcaniu szału na influencerów ogromny udział mają firmy płacące influencerom olbrzymie pieniądze za promowanie przeróżnych produktów. Trudno się im dziwić – w marketingu liczą się przede wszystkim zasięgi. Dowodem na to niechaj będzie fakt, że influencerka o pseudonimie Aitana nawet nie istnieje. Nie przeszkadza to zarabiać jej twórcom nawet 11000 euro (ok. 48 000 złotych) miesięcznie na przeróżnych umowach.
Agencja The Clueless strzeliła w dziesiątkę
Pomysłodawcą stworzenia Aitany jest Rubén Cruz, „projektant” wirtualnej kobiety i właściciel hiszpańskiej agencji The Cluecless. Na ideę wpadł, gdy przestali odzywać się do niego klienci. Stwierdził wtedy, że wykreuje idealną influencerkę, będącą odpowiedzią na potrzeby reklamodawców. Udało się.
25-letnia Aitana mieszka w Barcelonie. Jej sylwetka jest nienaganna, nie można jej odmówić także urody. Średnio zarabia ok. 3000 euro miesięcznie, ale zdarzało się, że agencja zarobiła na niej nawet 11000 euro. Awatar inkasuje nieco ponad 1000 euro za reklamę, a ostatnio został nawet twarzą Big, firmy zajmującej się suplementami sportowymi. Jakby tego było mało, zamieszcza swoje zdjęcia w bieliźnie na Fanvue, platformie podobnej do OnlyFans. To może być prawdziwą żyłą złota.
W ciągu kilku miesięcy Aitana zdobyła 121 tysięcy „followersów” na Instagramie, a jej zdjęcia organicznie otrzymują tysiące odsłon i reakcji. Dostaje nawet prywatne wiadomości od osobistości świata showbiznesu, zupełnie nieświadomych tego, że zagadują postać wykreowaną przez SI.
Krytyków nie brakuje. To zabawne
W sieci nie brakuje krytyków atakujących mocno zseksualizowany wizerunek Aitany. Agencja ma na to krótką odpowiedź. Aitana po prostu podąża za estetyką wykreowaną już przez prawdziwych influencerów i marki.
Tego właśnie chce Internet.
Drogie panie, jeśli zrobiłyście ze swojej urody sposób na zarobki w sieci, warto powoli pomyśleć o przekwalifikowaniu się.
Źródło: theclueless.ai via Euronews.com