Gdy słyszymy słowo „haker”, to zapewne mało pozytywnych skojarzeń przychodzi nam do głowy. Nie ma w tym nic dziwnego, bowiem „profesja” ta pojawia się w mediach zazwyczaj w kontekście groźnych wycieków danych czy infekcji popularnych aplikacji. Gdyby jednak spojrzeć na to wszystko z nieco innej strony?
Grupa OurMine specjalizuje się w przejmowaniu profili społecznościowych znanych marek lub osób. Celem tychże hakerów często jest jedynie ukazanie, jak słabo zabezpieczone są niektóre konta – wszystko to bez wyrządzania większej krzywdy. Najnowszy atak OurMine miał miejsce wczoraj.
Na oficjalnym profilu Facebooka na Twitterze zaczęły pojawiać się dziesiątki wpisów o jednakowej treści: „Cześć, jesteśmy OurMine. Cóż, nawet Facebooka można zhakować, ale przynajmniej jego zabezpieczenia są lepsze niż Twittera”. W postach zawarty został także adres e-mail grupy jako zachęta do „ulepszenia zabezpieczeń konta”.
Źródło: Mashable
Problem oczywiście został szybko naprawiony, co ogłoszono w krótkim oświadczeniu rzecznika prasowego Twittera. Facebook poinformował ponadto, że ofiarą ataku padło także konto spółki na Instagramie. Wszystko wróciło już do normy.
Some of our corporate social accounts were briefly hacked but we have secured and restored access
— Facebook (@Facebook) February 8, 2020
Tego typu przypadki mogą dać do myślenia i udowodnić, że nawet systemy najpotężniejszych koncernów mają swoje luki. Hakerzy często wykorzystują je w nieetycznych celach, ale zdarzają się przypadki, że to właśnie dzięki ich działaniom zwiększył się poziom zabezpieczeń na konkretnej witrynie czy platformie.
Źródło: Mashable