System ma działać w oparciu o 300 nadajników naziemnych ulokowanych na trenie całej Europy przez T-Mobile. Warto nadmienić, że T-Mobile jest fragmentem Telekom Deutschland, a ten podmiot należy z kolei do giganta Deutsche Telekom AG, który jest nie tylko największą niemiecką firma telekomunikacyjną, ale również najpotężniejszym operatorem telekomunikacyjnym w Uni Europejskiej. Mówimy więc o naprawdę poważnym graczu, podobnie jak w wypadku dwóch pozostałych firm.
Wspomniane 300 nadajników będzie współpracować z satelitami Inmarsatu, krążącymi nad Europą. Co ciekawe, połączenie z szybkim Internetem LTE zadziała dopiero po osiągnięciu 3 tysięcy metrów n.p.m. System ma również uwzględniać wysoką, bliską tysiąca kilometrów na godzinę, prędkość samolotów, oraz niuanse pogodowe, lecz przede wszystkim zagwarantować pewny transfer.
Przełączenia pomiędzy nadajnikami satelitarnymi a naziemnymi będą nawiązywane i utrzymywane całkowicie automatycznie. Zasięg nadajników naziemnych to około 80 kilometrów, czyli ośmiokrotnie więcej niż konwencjonalnych sieci LTE.
Aby skorzystać z internetu pasażerowie będą w prosty sposób łączyć smartfony z systemem za pomocą Wi-Fi. Usługa obejmie niemal wszystkie opcje, łącznie ze streamingiem, ale poza klasyczną rozmową telefoniczną. Nie chodzi o kwestie technologiczne lub bezpieczeństwa, lecz zachowanie komfortu przelotu pozostałych pasażerów, którym głośne rozmowy telefoniczne na pewno by przeszkadzały.
Pierwsi pasażerowie skorzystają w nowości Lufthansy w połowie 2016 roku, oczywiście wyłącznie w europejskim obszarze powietrznym. Na razie nie wiadomo, jaka będzie docelowa prędkość LTE, a także, czy z podniebnego internetu będą mogli korzystać wszyscy pasażerowie. Na pewno będzie to usługa płatna.
Źródło:Telekom