Wiele wskazuje na to, że przyszły rok przyniesie szereg zmian w polskim systemie edukacji. Mowa przede wszystkim o wprowadzeniu nowego obowiązkowego przedmiotu, który będzie towarzyszył uczniom już od początku ich szkolnej drogi. Lekcja cyfrowa ma przygotować obywateli do życia w nieustannie rozwijającym się świecie i podarować im szereg praktycznych umiejętności. Brzmi bardzo dobrze, ale jak to będzie wyglądać w praktyce?
Lekcja cyfrowa – obowiązkowy przedmiot, który ma sens?
Chyba nikogo nie muszę przekonywać co do tego, że informatyka w polskiej szkole to nieśmieszny żart. Lekcje te nie przygotowują praktycznie do niczego. Wyglądają zazwyczaj jak możliwość spędzenia bezproduktywnego czasu przy komputerze w przerwie od matematyki czy fizyki. Gdzie miejsce dla podróży po cyfrowym bezpieczeństwie, edukacji na temat sztucznej inteligencji czy szeroko pojętej higienie cyfrowej? Jak się okazuje, tego typu zmiany mogą nadejść już stosunkowo niedługo.
Planami rządu postanowił podzielić się Krzysztof Gawkowski, wicepremier i minister cyfryzacji. Udzielił on wywiadu dla portalu CyberDefence24, gdzie przekazał szereg intrygujących informacji. Lekcja cyfrowa ma stanowić nowy obowiązkowy element programu nauczania już od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Jej cel to przygotowanie najmłodszych obywateli do świadomego brania udziału w tym, co nazywa się powszechnie społeczeństwem cyfrowym.
Nie da się bowiem ukryć, że obecnie dzieci zaznajamiane są ze smartfonami, komputerami i tabletami od najmłodszych lat. Dlaczego więc nie wdrożyć stosownych zmian do polskich szkół, które pozwolą im na lepsze zrozumienie tego, z czym mają do czynienia każdego dnia. Nowy przedmiot pojawiłby się już we wrześniu 2024 roku (od 1 do 8 klasy podstawowej) – pozostaje mieć nadzieję, iż uda się znaleźć wykwalifikowaną kadrę.
Jeśli tak, to lekcja cyfrowa zaoferuje uczniom niezbędną wiedzę z trzech kluczowych obszarów: programowanie, cyberbezpieczeństwo i cyfrowa rzeczywistość. Osoba nauczycielska miałaby dawać najmłodszym narzędzia pozwalające na zrozumienie zasad panujących w sieci oraz zagrożeń płynących z użytkowania mediów społecznościowych i przesyłania zbyt sporej ilości wrażliwych danych. Pojawiłyby się też lekcje dotyczące tego, jak najlepiej dbać o swoją prywatność oraz bezpieczeństwo. Oczywiście wszystkiemu towarzyszyłyby zajęcia praktyczne angażujące wszystkich uczniów. Brzmi naprawdę świetnie, przynajmniej na papierze.
Realizacja tego ambitnego scenariusza wymaga jednak nie tylko środków i wykwalifikowanej kadry nauczycielskiej, ale także sprawienia, by najmłodsze osoby poczuły sens brania aktywnego udziału w takich lekcjach. Pozostaje więc czekać na publikację większej liczby konkretów i konkretnego programu nauczania. Kto wie, może nareszcie doczekamy się cyfrowej edukacji w polskich szkołach?
Spełniłoby się zapewne wtedy marzenie wielu młodych osób. Osobiście szkołę pamiętam tylko przez pryzmat walki ze smartfonami i wszelkimi technologicznymi nowinkami.
Źródło: CyberDefence24 / Zdjęcie otwierające: unsplash.com (@johnschno)