CVP Everest uruchomiony w x-komie, a paczka z małym produktem i tak wielka
Ostatnio kupiłem jeden niewielki produkt właśnie w x-komie. Kiedy wieczorem odbierałem go z pobliskiego paczkomatu, bardzo zdziwiła mnie wielkość paczki. Bezprzewodowy włącznik światła z regulatorem przyciemniania i aktywatorem scen systemu oświetlenia Philips Hue ma fabryczne pudełko mniej więcej wielkości porównywalnej do typowych opakowań smartfonów. Jak widać na zdjęciach, karton z x-komu był zdecydowanie większy – jak na płytę główną komputera w formacie ATX czy inny o wiele masywniejszy sprzęt.
Pewnym miłym zaskoczeniem był przynajmniej brak wypełniacza i jednoczesne dobre zabezpieczenie zawartości. Pudełko z akcesorium systemu Philips Hue okazało się zawinięte w pas folii, który został przytwierdzony do krawędzi pudełka i utrzymywał produkt mniej więcej na środku oraz amortyzował go podczas transportu. Przed otwarciem myślałem o ogromie folii, papieru czy styropianu, ale zastosowane rozwiązanie jest równie bezpieczne i o wiele bardziej eleganckie, oszczędza też większość wypełnienia. Poza tym także tego typu pudełko miało specjalne nacięcia do ręcznego otwierania bez użycia ostrego narzędzia.
Automat x-komu ma pewne wyjątki, ale moje zamówienie do nich nie należało, to podejrzane
Zawartość była nienaruszona, jeszcze tego samego wieczoru skonfigurowałem włącznik i wciąż działa bardzo dobrze. Czemu w takim razie pisałem o rozczarowaniu i zawodzie? Przecież podobne sytuacje są częstym widokiem przy sprzedaży wysyłkowej. Tak jak wspominałem na samym początku, x-kom kilka tygodni temu uruchomił nowoczesną linię automatycznego pakowania, która powinna dostosowywać pudełka idealnie pod wymiar zakupionych produktów. Tym samym oszczędzając pieniądze, czas, wożenie powietrza przez kurierów, a także będąc lepszą metodą dla środowiska.
Firma zaznaczała, że około 85 proc. wszystkich zamówień będzie przechodzić przez maszynę CVP Everest, w pozostałych kilkunastu procentach chodzi o konieczność pakowania ręcznego z powodu bardzo małych gabarytów (np. pojedyncze pendrivy) lub wyjątkowo dużych (chociażby lodówki), z którymi automatyczna linia by sobie nie poradziła. Ewentualnie delikatne towary niedostatecznie dobrze zabezpieczone w fabrycznym opakowaniu przez samego producenta. Jednak obiekt mojego zakupu nie klasyfikuje się do żadnego z przytaczanych wyjątków.
x-kom wyjaśnił sprawę, to nic nadzwyczajnego
Zdziwiony i nieco rozczarowany skontaktowałem się z rzecznikiem x-komu Kamilem Szwarbułą, który wytłumaczył podłoże takiej sytuacji – „Everest tak naprawdę jest ciągle na etapie testów i kalibracji. Zatem jeszcze teraz część paczek wysyłana jest „starą” metodą. Na ten moment wydajność Everesta oscyluje w okolicach 50 procent, chociaż mieliśmy ostatnio sytuację serwisową, w wyniku której tylko co piąta paczka tego dnia wyszła z Everesta. Szacujemy, ze pełną moc nowej maszyny powinniśmy uzyskać w okolicach Black Friday.„
Jak dodał – „Zwracam też uwagę, że maszyny potrafią być zawodne, być może w przyszłości będą pojawiać się awarie, których nie da się szybko naprawić. Wtedy natychmiast uruchamiamy naszą starą maszynę do pakowania. Nie możemy sobie pozwolić na to, że dostawy staną i podejrzewam, że klienci też nie chcą długo czekać na dostawę. Może się zatem zdarzyć, że znów wyślemy za duże pudełka z plastikowym wypełniaczem. Wierzymy jednak, że to będą bardzo sporadyczne sytuacje.„
Wdrożenie automatyki nie jest tak proste, osiągnięcie pełnej wydajności wymaga czasu
Już w pierwszych dniach po publikacji artykułu na temat automatycznej linii pakowania x-komu opartej o maszynę CVP Everest pojawiło się kilka komentarzy mówiących o podobnych przypadkach – zdecydowanie zbyt dużych pudełkach w stosunku do zamówionego towaru. Wtedy wcale nie przyglądałem się dalej sprawie, bo byłem pewien, że to kwestia początkowego np. kilkunastodniowego rozruchu, a może nawet części paczek przygotowywanych jeszcze przed uruchomieniem Everesta.
Okazuje się, że niekoniecznie, jednak wszystko jest pod kontrolą. Szkoda tylko, że wraz z pochwaleniem się maszyną, nie mówiono o szacunkowej długości początkowego okresu przejściowego. Przez najbliższy miesiąc szansa na otrzymanie ładnie skrojonego kartonu jest jak rzut monetą. Po prostu trzeba przebrnąć przez początkowy okres testów i dostrajania, który będzie trwać znacznie dłużej niż mogło by zakładać wielu klientów, nawet ja. No chyba, że zamówicie malutkie drobiazgi lub bardzo duże sprzęty, ale to już inna historia.
Zobacz również: Zamówił PS5 w x-kom. Po roku oczekiwania sklep proponuje droższy zestaw [aktualizacja]
Źródło i foto: własne