Niemiecka policja w przeciągu sześciu dni wystawiła kilkaset mandatów kierowcom, których złapano na łamaniu konkretnego przepisu drogowego. Okazuje się bowiem, że Mapy Google kierowały mieszkańców na drogę, gdzie obowiązywał zakaz wjazdu dla samochodów osobowych oraz motocykli. Część osób bezgranicznie zaufała technologii i tym samym otrzymała stosowną karę. Przyjrzyjmy się sprawie nieco bliżej.
Mapy Google kierowały ludzi na drogę objętą zakazem wjazdu
Mapy Google to obecnie jedno z najlepszych rozwiązań jeśli chodzi o mobilną nawigację. Nie jest ono rzecz jasna idealne i użytkownicy dosyć często narzekają na niedokładne określanie tras czy nieprawidłowe działanie samej aplikacji. Czasami dochodzi jednak do wręcz absurdalnych sytuacji, które mogą poskutkować nie tylko irytacją kierowcy, ale również utratą ciężko zarobionych pieniędzy z jego portfela. Przekonało się o tym niedawno sporo osób podróżujących przez Niemcy – o co dokładnie chodzi?
Przenieśmy się do Monachium, czyli trzeciego największego miasta naszych sąsiadów. Czerwiec okazał się tam dosyć owocny dla lokalnej policji, gdyż w przeciągu sześciu dni zdążyła wystawić około 350 mandatów dla nieuważnych kierowców. Chodzi tu o podróżnych próbujących pokonać jeden z odcinków trasy znajdującej się niedaleko placu Viktualienmarkt – aplikacja wskazywała właśnie tamto miejsce jako najszybszy sposób na dotarcie do punktu docelowo.
Problemem okazało się to, że w rzeczywistości odcinek trasy objęty jest zakazem wjazdu dla samochodów osobowych oraz motocykli. Policja była tego świadoma, więc nie omieszkała zacząć zbierać żniw. Każdy kierowca otrzymał mandat w wysokości 50 euro (około 220 zł), co zapewne nie było zbyt miłą niespodzianką. Jeśli zaś chodzi o powód wprowadzania w błąd, to najprawdopodobniej chodzi o fakt, że droga jest dostępna dla pieszych i rowerzystów. Mapy Google musiały więc coś namieszać i nie doszło do rozróżnienia obowiązującej blokady.
Oczywiście wystarczyło nie ufać bezgranicznie technologii, lecz zapewne wielu z nas jest już tak do niej przyzwyczajonych, że nie pomyśli nawet o możliwości wystąpienia pomyłki. Cóż – jestem pewien, że grupa kilkuset niemieckich kierowców na zawsze zapamięta otrzymaną nauczkę.
Źródło: Bild / Zdjęcie otwierające: pexels.com