„Zagrożenie pociskami balistycznymi. Natychmiast poszukaj schronienia. To nie są ćwiczenia” – przeczytali mieszkańcy wysp o ósmej rano w sobotę. Jak nietrudno się domyślić, ostrzeżenie od razu wywołało panikę. Ludzie szukali schronienia w podziemnych parkingach. Dzwonili też do swoich bliskich, by się pożegnać.
Informacja została sprostowana po około 30 minutach. Gubernator Hawajów – David Ige, przyznał, że została ona wysłana przez pomyłkę jednego z pracowników. Co ciekawe, Biały Dom stwierdził coś zupełnie innego – był to stanowy test.
Gubernator wyjaśnił, że do błędu doszło podczas zmiany pracowników. Wtedy bowiem przeprowadzane są testy sprawności całego systemu, jednak najwidoczniej jedna z osób „nacisnęła nieodpowiedni przycisk”.
Władze potwierdzają, że nie doszło do żadnego włamania, a cała sytuacja wynika z błędu ludzkiego. Zapowiadane są również zmiany, które mają przeciwdziałać takim przypadkom w przyszłości.
Źródło: The Verge