Prawo obowiązuje Twittera, Facebooka, Instagrama, Snapchata, Google oraz YouTube. Z obowiązku usuwania mowy nienawiści zwolniony jest natomiast LinkedIn oraz WhatsApp.
Niedostosowanie się do zaleceń może zakończyć się karą finansową dla firmy. Maksymalnie może ona wynieść nawet 50 milionów euro.
Pierwszy przypadek już jest
Pierwszy efekt działania nowego prawa jest już widoczny. W noc sylwestrową Beatrix von Storch, polityk skrajnie prawicowej partii, na swoim Twitterze nazwała muzułmanów „barbarzyńcami”. Jej wpis był sprzeciwem przeciwko życzeniom noworocznym napisanym po arabsku przez oficjalny profil policji w Kolonii.
Jak nie trudno się domyślić, post niemieckiej polityk został szybko usunięty z Twittera, a jej konto tymczasowo zawieszone. Storch postanowiła zatem sprawdzić, czy taki sam wpis zostanie usunięty z Facebooka. Póki co jest on wciąż dostępny na portalu Marka Zuckerberga.
Przeciwnicy nowego niemieckiego prawa wskazują, że będzie ono ograniczać wolność słowa. Portale społecznościowe w obawie przed karami finansowymi będą usuwać większość zgłaszanych postów, niezależnie od tego, czy rzeczywiście zawierają one mowę nienawiści – tłumaczą.
Źródło: Business Insider