Cyfrowa biblioteka, potocznie nazywana Caliphate Cache, zawiera ok. 90 tys. rekordów z materiałami propagandowymi. Szacuje się, że może ją odwiedzać nawet 10 tys. internautów miesięcznie.
Po linku do kłębka
Repozytorium, o którego istnieniu dowiadujemy się dopiero teraz, zostało znalezione tuż po śmierci przywódcy Państwa Islamskiego, Abu Bakr al-Baghdadiego w 2019 roku. Jak donosi BBC, śledczy wpadli na jego trop dzięki linkom, które dołączane były do postów pojawiających się w mediach społecznościowych w tamtym czasie.
Codziennie przybywa nowych materiałów. | Źródło: BBC
W ten sposób dotarli do dokumentów oraz materiałów wideo opublikowanych w 9 językach. Wśród nich znaleźć można m.in. szczegółowy opis ataków z 11 września 2001 roku oraz zamachu na londyńskie metro z 7 lipca 2005 roku.
Od tamtego czasu śledczy przez długie miesiące monitorowali ruch, sprawdzając sposób dystrybuowania plików oraz śledząc odwiedzających. Okazuje się, że materiały przechowywane są na wielu serwerach, dlatego nie można tak po prostu zablokować dostępu. Co więcej, usługi, z których korzystają dżihadyści, zapewniają szyfrowanie, a administratorzy nie ponoszą odpowiedzialności za przechowywane tam treści.
YouTube napędza ruch
Śledczy podają, że w większości odwiedzającymi są mężczyźni w wieku 18-24 lat z Bliskiego Wschodu. Wiemy też, że w 40 proc. ruch generowany jest dzięki mediom społecznościowym, z czego YouTube odgrywa najważniejszą rolę.
Grafika związana atakiem turystycznym w Londynie z 2005 roku.| Źródło: BBC
Grupy powiązane z Państwem Islamskim równie intensywnie korzystają z mniej popularnych rozwiązań. Pod koniec sierpnia dżihadyści opublikowali instrukcję opisującą, w jaki sposób omijać usługi Google na rzecz bezpieczniejszych narzędzi. Wśród rekomendacji znalazły się znane i lubiane repozytoria jak np. F-Droid czy Aurora.
Źródło: BBC, VICE News