Do bardzo groźnej sytuacji doszło w trakcie pikniku wojskowego, odbywającego się z okazji 103. rocznicy bitwy pod Sarnową Górą. Policyjny śmigłowiec Black Hawk oraz pokaz jego niskiego przelotu nad głowami zgromadzonych gapiów miał być jedną z głównych atrakcji wydarzenia. Za sprawą braku rozwagi ze strony pilota niewiele zabrakło do nieszczęścia. Chwilę po starcie policyjny śmigłowiec przeciął linię energetyczną, wywołując panikę wśród widzów.
Policyjny śmigłowiec przeciął linię energetyczną
20 sierpnia w Sarnowej Górze w gminie Sońsk odbywał się piknik wojskowy. Tuż po godzinie 20:00 opuszczający teren imprezy śmigłowiec policyjny Black Hawk podczas przelotu na niskiej wysokości zerwał linię łączącą słupy wysokiego napięcia. Przecięty przewód spadł na auta, w pobliżu miejsca, w którym stały rodziny z dziećmi. Wśród uczestników wydarzenia wybuchła panika.
Śmigłowiec oddalił się, a obecni na pikniku policjanci i strażacy błyskawicznie nakazali gapiom odsunąć się od zerwanej linii. Teren zabezpieczono i odgrodzono taśmą, a w następstwie zdarzenia nikt na szczęście nie ucierpiał.
Jak informuje serwis Ciechanów Inaczej:
Natychmiast zareagowały służby. Przez chwilę słychać było krzyki dzieci i dorosłych. Policjanci i strażacy szybko wydali polecenie, żeby usunęli się oni z pola, z miejsca gdzie leżała zerwana linia. (…) Teren został zabezpieczony, odgrodzony taśmą. Skończyło się na strachu.
Jak widać na nagraniu pilot w ostatnim momencie zauważył przeszkodę i próbował poderwać maszynę, jednakże bezskutecznie. Dobrze, że wykazał się refleksem, a śmigłowiec nie roztrzaskał się.
Podkomisarz Wioletta Szubska z Komendy Głównej Policji w rozmowie z PAP powiedziała tylko:
Jak w każdym tego typu zdarzeniu powiadomiono zgodnie z procedurami odpowiednie organy.
Oznacza to, że zgodnie z procedurami w sprawę zaangażowane zostały Prokuratura oraz Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.
Zapytany o komentarz obecny na uroczystości w Sarnowej Górze wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, Maciej Wąsik powiedział:
Mnie już wtedy nie było. Nie znam okoliczności zdarzenia, bo tego nie widziałem.
Pilot wykazał się brawurą?
W rozmowie z serwisem Ciechanów Inaczej zajście komentuje emerytowany podchorąży radomskiej szkoły lotniczej. Uważa on, że pilot postąpił brawurowo i z pułap. Jego zdaniem Black Hawk w takich okolicznościach powinien znaleźć się na wysokości co najmniej 100 metrów.
To dawałoby jeszcze pewien margines bezpieczeństwa, kilka sekund rezerwy na reakcję, gdyby była ona potrzebna.
Źródło: CiechanówInaczej