Zgodnie z ustawą HB 20, każdy z użytkowników posiadających konto na platformie społecznościowej (która posiada więcej niż 50 milionów użytkowników), może ją pozwać jeśli poczuje, że jego wolność słowa została naruszona. HB 20 zabrania również portalom społecznościowym usuwania lub ograniczania treści na podstawie poglądów wyrażanych przez ich użytkowników.
Raj dla Trumpa i Muska
Niektóre grupy branżowe z USA podniosły alarm w obawie o rzeczywiste wykorzystanie przepisów z ustawy HB 20. Według ekspertów, HB 20 doprowadzi do rozprzestrzeniania się dezinformacji i mowy nienawiści w mediach społecznościowych. Całość ma również naruszać prawa Pierwszej Poprawki przysługujące stronom internetowym. Niektóre z treści ustawy nie są również w pełni jasne oraz zrozumiałe.
fot. Brett Jordan – Unsplash.com
W 2021 roku sąd federalny zablokował na Florydzie ustawę podobną do HB 20 po tym, jak sędzia orzekł, iż narusza ona amerykańską Sekcję 230.
Co o tym wszystkim myśleć? HB 20 to na pewno raj dla obrońców “wolności” w internecie takich, jak Elon Musk czy Donald Trump. Obaj miliarderzy zwracali wielokrotnie uwagę na działania mediów społecznościowych wymierzonych w ich kierunku oraz oskarżali największe portale o cenzurowanie niektórych treści.
Czytaj też: Zbigniew Ziobro chce przyspieszyć prace nad ustawą o wolności słowa w sieci
Czy HB 20 faktycznie utrzyma się dłużej i dojdziemy do momentu, w którym będzie można pozwać każdą platformę nawet za największą głupotę? To może być prawdopodobny scenariusz.