RapidShare, czyli raj dla piratów
RapidShare był serwisem internetowym oferującym hosting plików – pierwszym, o jakim kiedykolwiek słyszała większość polskich internautów. Z poziomu przeglądarki internetowej użytkownicy mogli załadować pliki o maksymalnym rozmiarze początkowo 100 megabajtów (później limit ten zwiększono do 500 MB). Jak zapewne się domyślacie, RapidShare zalano błyskawicznie treściami pirackimi. Filmy, gry, muzyka, książki – to wszystko można było pobierać z nierzadko gigantycznych, podzielonych na części archiwów.
Co ciekawe, RapidShare nigdy nie udostępniało wyszukiwarki plików. Adres URL do pliku składał się z oryginalnej nazwy oraz ośmiocyfrowego, generowanego losowo identyfikatora, uniemożliwiającego odgadnięcie. Linki do archiwów hostowanych na RapidShare udostępniano przede wszystkim na stronach internetowych, a z czasem tez dedykowanych temu serwisach.
Thomson SpeedTouch 330. Jeśli pamiętasz RapidShare, zapewne pamiętasz ten modem… | Źrodło: Allegro
Użytkownicy darmowi przed pobraniem pliku musieli czekać. Czas oczekiwania wynosił od zaledwie 25 sekund do nawet 99 minut. Serwis z czasem mocno ograniczał prędkość transferów, co budziło furię u dysponujących i tak na ogół wolnym połączeniem sieciowych Polaków. Korzystający z kont Premium (handel lewymi kontami na Allegro kwitnął) mogli pobierać kilka plików jednocześnie, bez czasu oczekiwania, a nawet korzystać z menadżera pobierania plików. Konto premium dało się otrzymać za udostępnianie często pobieranych plików. Domyślacie się już pewnie, że piraci-dystrybutorzy byli na RapidShare królami życia.
20 października 2006 RapidShare zakomunikowało światu, że całe miejsce na dyskach RapidShare.de zostało… zapełnione. Właściciele serwisu chwalili się wtedy, że znaleźć w nim można 30 milionów plików, przechowywanych na dyskach o zawrotnej jak na tamte czasy pojemności 360 TB. Dziś w moim domu mam dyski o łącznej pojemności 4 TB. Ależ ten czas leci.
Z początkiem czerwca 2008 roku wystartował serwis RapidShare.com, a użytkownicy kont Premium zyskali możliwość pobierania maksymalnie 50 GB danych na przestrzeni 5 dni. W tym samym roku użytkownicy darmowi zyskali możliwość jednorazowego pobierania plików o wielkości do 200 MB. Pirackie treści o dużych rozmiarach zaczęto dzielić na archiwa liczące ok. 200 MB. Chcąc pobrać materiały o łącznym rozmiarze 10 GB należało pobrać i rozpakować 50 archiwów. Nie muszę chyba mówić, że w tamtych czasach był to bardzo czasochłonny proces. Nierzadko pliki usuwano w trakcie pobierania, gdyż RapidShare starało się walczyć z piractwem. Równie często archiwa okazywały się uszkodzone. I całe pobieranie na nic…
Interfejs RapidShare z 2009 roku. | Źrodło: Wayback Machine
Za RapidShare trudno było nadążyć
Zmiana zasad pobierania na RapidShare następowała co najmniej kilkanaście razy na przestrzeni lat 2008-2010. Prawdę mówiąc niełatwo było się w tym wszystkim połapać. Użytkownicy kont darmowych mieli coraz bardziej „pod górkę”, w związku z czym rezygnowali z szukania plikach na RapidShare na rzecz nowocześniejszych torrentów i innych, przyjaźniejszych źródeł. 1 marca 2010 roku serwis RapidShare.de został zamknięty, a użytkownicy byli kierowani na wersję w domenie .com. W tym samym roku zmieniono model płatności, wprowadzając wewnętrzną walutę o nazwie Rapids. Tylko ona dawała możliwość przedłużenia konta premium.
Gwoździem do trumny RapidShare była rezygnacja ze świadczenia bezpłatnej usługi hostingu plików. Stało się tak 1 lipca 2014 roku. Niedługo później, 10 lutego 2015 roku RapidShare poinformowało o zakończeniu działalności z dniem 31 marca 2015 roku. W dniu tym po RapidShare nikt już nie płakał – internauci od dawna korzystali bowiem z nowocześniejszych, nierzadko w pełni darmowych hostingów.
Źródło: mat. własny, internet