Główną przyczynę takiego stanu rzecz należy upatrywać w narzędziach umożliwiających oglądanie klipów z dowolnego miejsca w sieci. Większość użytkowników nie ogląda materiałów bezpośrednio ze strony YouTube, tylko korzysta z przekierowania np. z Facebooka lub ze stron zewnętrznych, udostępniających kod z playerem na swoich stronach. Powoduje to znacząco niższe zyski z reklam, co ma przełożenie na mniejsze zainteresowanie reklamodawców. W rezultacie zaledwie 9% użytkowników serwisu YouTube odpowiada aż za 85% całkowitej oglądalności.
Swoją szansę na zwiększenie udziałów w tym sektorze upatruje Facebook i Twitter. Serwis marka Zuckerberga osiągnął w ubiegłym roku 3 mld USD przychodów i w przeciwieństwie do YouTube, zdecydowana większość użytkowników przegląda materiały wideo bezpośrednio w serwisie. Należy jeszcze zwrócić uwagę na fakt, że zarówno Twitter, jak i Facebook, tworzą materiały wideo przede wszystkim z myślą o swoich użytkownikach i nie skupiają tak dużej uwagi na promowaniu klipów poza własnymi platformami.
Biorąc pod uwagę obecną sytuację, nieprzypadkowe wydają się ostatnie posunięcia Google. Już teraz można m.in. przeglądać serwis YouTube bez reklam – oczywiście po opłaceniu abonamentu. Z drugiej strony w ciągu nadchodzących miesięcy otrzymamy nową usługę muzyczną o nazwie Music Key, która powinna poprawić sytuację finansową YouTube’a.
Źródło: The Wall Street Journal