Klimenko informuje jednak, iż w razie takiej sytuacji cały proces nie będzie przebiegał zbyt przyjemnie dla osób oraz firm, które udostępniają swoje dane na terenie kraju. W razie odłączenia się Rosji od globalnego internetu, zmiany dotkną zarówno właścicieli stron WWW, jak i serwerów zagranicznych dostawców – lista tego typu firm jest naprawdę długa i znajdują się na niej zarówno gigantyczne korporacje, jak i małe przedsiębiorstwa.
Rosyjski rząd ma być obecnie całkowicie bezpieczny w kontekście działania internetu oraz infrastruktury – technologia działa sprawnie i bezproblemowo.
Dlaczego jednak Rosja miałaby odłączać się od ogólnodostępnej sieci?
Chodzi tutaj głównie o sytuację wojny lub innego zagrożenia. Rosjanie panicznie boją się ingerencji sił amerykańskich oraz firm, które mogłyby pokrzyżować rządzącym plany w najmniej odpowiednim momencie. W 2015 roku na terenie Rosji zakończył się program, który miał na celu wymianę oprogramowania w kraju na stricte rosyjskie odpowiedniki. Jak widać Władimir Putin oraz jego doradcy nie ufają zarówno Google, jak i Microsoftowi.
Jak ta sytuacja potoczy się dalej? Na razie nie ma powodów do obaw. W razie napiętych stosunków z innymi krajami lub podczas ewentualnego konfliktu zbrojnego, Rosja jest gotowa na wszystko.
Źródło: Reuters