Kiedy rządzący chcieli „wyciągnąć wtyczkę” zasilającą Telegram, firma odpowiedziała poprzez ciągłe zmiany adresów IP jednocześnie zachęcając użytkowników do skorzystania z połączenia VPN przenosząc się na Amazon Web Services czy Google Cloud. Rosyjska agencja regulacyjna Roskomnadzor postanowiła pójść na całość i zaczęła banować wybrane adresy IP, co w pewnym momencie spowodowało… katastrofę.
Cały internet na terenie Rosji w moment przekształcił się w chaos, a setki niepowiązanych firm nie mogły nie tylko skorzystać z sieci, ale również wymieniać informacji. Oprócz komunikatora Viber ucierpiały muzea, komisy samochodowe, szkoły czy sklepy. Poziom niekompetencji rządzących został pokazany, jak na dłoni.
Roskomnadzor obecnie próbuje uporać się z chaosem oraz nałożoną blokadą, jednak nie będzie tak łatwo, jak można było się spodziewać. O ile Telegram faktycznie częściowo uda się zablokować, tak użytkownicy będą protestować aż do utraty sił. Przed siedzibą FSB można było w ostatnich dniach zobaczyć stos papierowych samolotów – dokładnie takich, które przypominają logo Telegrama.
Czy rząd Rosji posunie się do dalszej blokady innych usług? Tego nie wiadomo. Cała sytuacja na ten moment wygląda jednak naprawdę kuriozalnie.
Źródło: Digital Trends