Niewiadomo, dlaczego FSB – agencja, która jest następczynią KGB, wysnuła takie stwierdzenie właśnie w tej chwili. Tak czy inaczej, Rosja nie byłaby pierwszym krajem, który odnosi się podejrzliwie do amerykańskich serwisów. Z drugiej strony jednak, mając na uwadze casus Facebooka podczas powstania w Egipcie oraz Libii, trzeba wspomnieć, że blokowanie Internetu może posłużyć do kontroli społeczeństwa.
Oficjalnie Rosja jest przeciwna praktykom blokowania stron internetowych. Reuters cytuje wypowiedź ministra łączności Igora Shchyogoleva, który zaprzeczył żeby taka ewentualność była rozważana. Ponadto dziennikarze dotarli do osoby z otoczenia Kremla, która stwierdziła, że wniosek FSB jest radykalny i nie zasługuje na komentarz. Wydaje się jednak, że w swoich działaniach FSB ma pełne poparcie premiera Władymira Putina.
Całe zamieszanie odbywa się na tle ataków które sparaliżowały największy rosyjski serwis społecznościowy, LiveJournal oraz największy w kraju dziennik opozycji. O ataki posądzane są właśnie służby bezpieczeństwa.
Źródło: CBSNews