Państwowa agencja Roskomnadzor właśnie opublikowała listę zagranicznych firm, które są zobowiązane otworzyć swoje siedziby do końca tego roku. Poza właścicielami popularnych portali społecznościowych, są też tacy giganci jak Apple czy Google. Co ciekawe, na liście znajdują się nie tylko amerykańskie koncerny, ale też TikTok (będący własnością chińskiego ByteDance) i założony oryginalnie w Rosji Telegram.
Jak grzmią przedstawiciele Roskomnadzoru, w przypadku niewypełnienia obowiązku, nieposłuszne firmy muszą liczyć się z dotkliwymi sankcjami. Mają one dotyczyć reklamy, gromadzenia danych, transferu środków, a w dłuższej perspektywie mają skutkować całkowitym zakazem działania na rosyjskim rynku.
Gdy nie wiadomo o co chodzi…
Powodów ostrej polityki Rosji względem technologicznych gigantów jest wiele, jednak w pierwszej kolejności chodzi zapewne o możliwość egzekwowania kar, nakładanych na wymienione korporacje.
Dotychczas, kary finansowe miały tak naprawdę wymiar jedynie teoretyczny, bo zagraniczne firmy nie czuły się w obowiązku je płacić, a brak jakiegokolwiek mienia na terenie federacji sprawiał, że były one w rzeczywistości niemożliwe do ściągnięcia. Przykładem jest chociażby 12 milionów dolarów, które Rosyjska Federalna Służba Antymonopolowa (FAS) nałożyła na Apple w kwietniu tego roku, za nadużywanie swojej pozycji na rynku aplikacji mobilnych. Korporacja z Cupertino otwarcie odmówiła płacenia i uznała decyzję o karze za niezgodną z prawem.
Jest też oczywiście aspekt polityczny – lokalne przedstawicielstwa będą zobowiązane do przestrzegania miejscowego prawa, a służby będą miały większy wpływ na to, co się wewnątrz nich dzieje.
Źródło: Reuters / fot. tyt. Unsplash / Sam Oxyak