Życie w dziczy zamiast śmierci na wojnie
Adam Kalinin, informatyk z jednego z południowych regionów Rosji, protestował przeciwko inwazji Rosji na Ukrainę i został oskarżony, aresztowany i ukarany za łącznie kilka naruszeń administracyjnych. Kiedy rozpoczęła się mobilizacja, stwierdził, że nie chce opuszczać kraju. Nie miał bliskich, ani znajomych za granicą, nie miał też na to funduszy. Zamiast tego ukrył się w leśnej głuszy.
Kalinin posiadał już wcześniej doświadczenie związane z trekkingiem, spaniem w namiocie „na dziko” i szeroko pojętym survivalem. Dokupił trochę sprzętu, zaopatrzył się w żywność i od miesiąca mieszka w gęstym lesie, opisując swoje codzienne życie na kanale Telegram o nazwie „Logical Woodsman” (ros. Логичный лесник). Dziennikarze Mediazona rozmawiali z nim o tym, jak żyje.
„Miałem taki wybór: albo pójdę do sklepu i zostanę złapany przez wojskowych urzędników odpowiedzialnych za pobór, albo zamieszkam w lesie – może nie najwygodniej, ale za darmo. Nie była to łatwa decyzja” – przyznaje zaradny Rosjanin.
Kalinin rezyduje w dwóch namiotach
Przygotowania trwały około tygodnia. Kalinin miał już wiele potrzebnych mu narzędzi: piłę łańcuchową, zwykłą piłę, siekierę, przenośny modem, wzmacniającą sygnał antenę i wiele innych. Dokupił między innymi panele słoneczne.
W lesie Adam rozstawił dwa namioty – jeden do spania, drugi do pracy. „Biuro” znajduje się trzy minuty spacerem od miejsca, w którym śpi. Skąd pomysł na aż dwa namioty? Jeden stoi w dobrze nasłonecznionym miejscu, osłoniętym od wiatru, w którym to jednak nie ma sygnału internetowego. W „biurze” jest internet, ale lokalizacja jest wietrzna. „Antena jest zamontowana na drzewie sosnowym, dzięki czemu mam całkiem niezłe mobilne połączenie z Internetem”.
Adam i jego żona założyli magazyn żywności w pobliżu asfaltowej drogi, mniej więcej godzinę drogi od miejsca, w którym rozbił swoje namioty. „Kupiłem prosty pojemnik na śmieci. Jest duży, dość tani i mogę tam przechowywać wszystkie zapasy: konserwy, Doshirak (lokalne „chińskie” zupki), herbatę, kawę, cukier. To wszystko jest w tym kontenerze, a w pobliżu można zaparkować samochód. Na razie zaopatrzyliśmy go tylko jeden raz” – mówi. „Chodzę do niego od czasu do czasu, jakby to był sklep. Wędrówka zajmuje mi około godziny, jeśli się nie spieszę.”
Mężczyzna chce rozbudować swoją rezydencję
Kalinin pracuje osiem godzin dziennie, pięć dni w tygodniu, a w wolnym czasie rozbudowuje swoją leśną kryjówkę. „Chcę tu zbudować coś poważniejszego, nie namiot, może jakąś chatę. A do tego muszę zebrać trochę materiałów budowlanych” – wyjaśnia. Jednocześnie nie boi się nadciągającej zimy. Wie, jak ją przetrwać. Ma stosowne wyposażenie.
Czy boi się wykrycia? Podobno nie. Przez cały czas w dziczy nie spotkał absolutnie nikogo. Mówi, że mu to odpowiada, bo jest typem samotnika. Żona planuje odwiedzać go raz w tygodniu. Do tej pory nie widzieli się ani razu.
When Putin announced his mobilisation, one IT professional from southern Russia decided to leave. But not the country, as many of his colleagues had done. Instead, he went into the woods
“It feels like I have to leave my own land. Why should I run away?”https://t.co/NcXSyYArXr
— Mediazona (@mediazona_en) October 22, 2022
Adam Kalinin uważa, że zmobilizowani mężczyźni żyją w znacznie gorszych warunkach od niego. Patrząc na nagrania umieszczane w sieci, może mieć rację.
Zmobilizowani Rosjanie prawdopodobnie zginą, a Kalininowi może udać się uniknąć przymusowej zsyłki na front i przeżyje Władimira Putina.
Źródło: Mediazona