Streamerka narzeka na stawki na Twitchu. Widzowie radzą jej wziąć się za „prawdziwą robotę”

Piotr MalinowskiSkomentuj
Streamerka narzeka na stawki na Twitchu. Widzowie radzą jej wziąć się za „prawdziwą robotę”

Jedna z popularniejszych polskich streamerek wygłosiła dosyć kontrowersyjną opinię. Influencerka zaczęła narzekać bowiem, że oferowane na Twitchu stawki są skrajnie niskie. Niektórzy z komentujących wyrazili się dosyć negatywnie odnośnie do narzekań dziewczyny. Kto więc ma rację w tym (nie pierwszym zresztą w historii) sporze?

Navcia chce dostawać więcej kasy za reklamy

Zdaje się, że od kilku lat zakończyła się mainstreamowa dyskusja odnośnie do tego czy osobę publikującą treści w internecie można nazwać kimś, kto ma „prawdziwą” pracę – można. Jeśli jednak ktoś ze środowiska influencerów zaczyna uważać się za kogoś lepszego, bo nie musi wykonywać fizycznej pracy, to automatycznie mamy do czynienia z rozpoczęciem akcji uświadamiania go, że tak nie jest. To bardzo dobre zjawisko pozwalające tępić tego typu klasistowskie zagrywki. Nieco podobna sytuacja ma miejsce właśnie teraz.

Mowa o streamerce, która prowadzi kanał na Twitchu o nazwie Navcia – czym się ona tam zajmuje? Cóż, jej główną osią działalności jest oglądanie filmów na TikToku bądź YouTube oraz ich komentowanie. Za to dostaje pieniądze, zarówno od samej platformy, jak i widzów. Teraz na Twitterze postanowiła podzielić się grafiką prezentującą personalne stawki reklamowe wraz z wymownym podpisem wyrażającym swoje skrajne niezadowolenie.

Okazuje się bowiem, iż influencerka musiała wyemitować 8 minut reklam przez godzinę transmisji (przy prowadzeniu streama przez 186 godzin miesięcznie), by zarobić 58 dolarów, co w przeliczeniu daje około 258 złotych. Nie da się ukryć, że mówimy tu o nędznej stawce, którą zapewne wyśmiałyby osoby parające się twórczością na terenie np. Stanów Zjednoczonych. Polska od dawna jest traktowana pod tym względem jako niezbyt liczący się rynek i raczej wiele osób zdążyło się do tego przyzwyczaić.

 

Wydźwięk postu Navci zdaje się jednak pomijać fakt, że streamowanie to nie tylko przychody z reklam. Dużo więcej zarabia się na przelewach od widzów, współpracach i innych tego kwestiach. Sporo osób zarzuca streamerce w komentarzach, iż znaczna część społeczeństwa tylko może pomarzyć o tak przystępnej i wygodnej pracy. Dziewczyna stara się jednak przekonać odbiorców o innym zamiarze opublikowanego wpisu. Chciała tylko ponarzekać na strasznie niskie stawki reklamowe na Twitchu.

W obronie influencerki stanęło kilku twórców, którzy wypowiedzieli się dosyć obiektywnie o całej sprawie. Według nich YouTube jest znacznie lepszą platformą i nagradza dużo lepiej – przynajmniej jeśli chodzi o reklamy. Twitch jest bowiem znany z oszczędzania pieniędzy, co przyczynia się od odpływu wielu znanych streamerów. Kto ma więc rację w tym całym sporze?

Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Doskonale rozumiem influencerów, którzy chcieliby otrzymywać godziwe wynagrodzenie bezpośrednio od platformy – stawka ukazana przez Navcię faktycznie jest dosyć śmieszna. Jestem jednak też w stanie poprzeć krytykę tego typu narzekania, zwłaszcza że często ma ono charakter stawiający osobę publikującą treści na piedestale.

Źródło: Twitter

Udostępnij

Piotr MalinowskiDziennikarz z pasji i wykształcenia. Jest związany z popularnymi serwisami branżowymi, gdzie od siedmiu lat publikuje treści o nowych technologiach, gamingu oraz „ludziach internetu”. Fascynuje go wpływ influencer marketingu na społeczeństwo oraz szeroko pojęte przyczyny i skutki nierówności społecznych. Prywatnie fan powieści/filmów grozy, gier studia Piranha Bytes, podcastów kryminalnych, dobrej kawy oraz rowerowych wycieczek.