Instagram promuje sieci pedofilów
Dziennikarskie śledztwo ujawniło, w jakim stopniu systemy rekomendacji Instagrama łączą ze sobą pedofilów i kierują ich do sprzedawców nielegalnych treści. Konta znalezione przez badaczy są reklamowane za pomocą jednoznacznych hashtagów, takich jak #pedowhore, #preteensex i #pedobait. Wszystkie oferują pokaźną paletę materiałów do kupienia, w tym filmy i obrazy przedstawiające nie tylko treści pedofilskie, ale też samookaleczanie i zoofilię.
Gdy badacze zakładali konto testowe i przeglądali treści udostępniane przez te sieci, natychmiast otrzymywali zalecenie ze strony Instagrama (!), aby obserwowali więcej podobnych kont. Jak donosi WSJ: „zastosowanie się do zaledwie kilku z tych poleceń wystarczyło, aby dosłownie zalać konto testowe treściami seksualizującymi dzieci”.
Oprócz problemów z algorytmami rekomendacji Instagrama, w ramach śledztwa potwierdzono również, że praktyki moderacji witryny często zupełnie ignorowały lub odrzucały zgłoszenia dotyczące materiałów przedstawiających wykorzystywanie dzieci.
Meta reaguje na raport
W odpowiedzi na publikację raportu przedstawiciele Meta, firmy będącej właścicielem Facebooka i Instagrama, że podmiot ten powoła wewnętrzną grupę zadaniową w celu rozwiązania problemów poruszonych w dochodzeniu. „Wykorzystywanie dzieci to przerażające przestępstwo” – przekazano. „Nieustannie badamy sposoby aktywnej obrony przed tym zachowaniem.”
Trudno uwierzyć, że administracja serwisu po prostu nie wiedziała o nagłośnionym przez WSJ stanie rzeczy. I faktycznie, wiedziała.
Meta podała, że tylko w styczniu tego roku usunęła 490 000 kont (!!!), które naruszyły zasady dotyczące bezpieczeństwa dzieci. W ciągu tylko ostatnich dwóch lat usunięto 27 sieci pedofilskich działających w obrębie mediów społecznościowych. Firma przekazała ponadto, że zablokowała również „tysiące” hashtagów związanych z seksualizacją dzieci i ograniczyła wyszukiwanie tych haseł przez użytkowników.
Problem wielu, ale nie każdej z platform
W raporcie wzięto pod lupę także inne platformy społecznościowe, ale te okazały się mniej podatne na promowanie takich sieci i treści. WSJ podaje, że badacze z Uniwersytetu Stanforda znaleźli 128 kont oferujących sprzedaż materiałów przedstawiających wykorzystywanie seksualne dzieci na Twitterze. To jedna trzecia tego, co wykryto na Instagramie, a warto pamiętać o tym, że Twitter ma znacznie mniej użytkowników niż Instagram. W przypadku TikToka problem wydaje się nie istnieć.
Źródło: WSJ