Szuka swojego dysku z 8000 Bitcoinami na wysypisku śmieci. Ma nowy plan

Maksym SłomskiSkomentuj
Szuka swojego dysku z 8000 Bitcoinami na wysypisku śmieci. Ma nowy plan
Historia, która powraca niczym bumerang. Przypadek Jamesa Howellsa opisywaliśmy po raz pierwszy w styczniu 2021 roku. 36-letni Brytyjczyk od niemal dekady próbuje odnaleźć swój dysk twardy z portfelem, w którym znajdowało się według jego szacunków 7500-8000 BTC o wartości sięgającej dziś 891 milionów złotych. Mężczyzna uważa, że omyłkowo wyrzucił dysk twardy wraz ze śmieciami, a ten trafił na lokalne wysypisko śmieci. W sprawie nastąpił właśnie istotny zwrot.

Dysk twardy z Bitcoinami na wysypisku śmieci

James Howells od 2013 roku wielokrotnie zabiegał o możliwość przekopania części wysypiska śmieci, na jakiej jego zdaniem może znajdować się prawdopodobnie najcenniejszy nośnik danych na świecie. Rada Miejska Newport w Walii konsekwentnie prośby odrzucała nawet wtedy, gdy Howels zaproponował zapłatę w wysokości jednej czwartej wartości skarbu, który miałby być również rozdany w pewnej części mieszkańcom miasta. Rada miasta za każdym razem prośbę odrzucała – po raz ostatni w ubiegłym roku.

„Rada wielokrotnie powtarzała panu Howellsowi, że wykopaliska nie są możliwe na podstawie naszego pozwolenia. Miałyby poza tym ogromny wpływ na środowisko naturalne w okolicy. Koszt rozkopania wysypiska, przechowywania i utylizacji odpadów może wynieść miliony funtów – bez żadnej gwarancji, że dysk się odnajdzie, a Bitcoiny uda się odzyskać” – czytaliśmy. Teraz Howells ma nowy plan. W dwóch wersjach.

Poszukiwania igły w stogu siana

Howells, były informatyk, uważa, że dysk można odnaleźć dzięki połączeniu sił ludzi sortujących łącznie 110 000 ton odpadów, psów-robotów i maszyny napędzanej sztuczną inteligencją, „wyszkolonej” do wyszukiwania dysków twardych na taśmociągu. Jego plan ma dwie wersje, oparte na tym, ile składowiska pozwolono by mu przeszukać. Przypominam: takiego zezwolenia po dziś dzień nie uzyskał.

Według szacunków Howellsa, najbardziej zaawansowana opcja poszukiwań zajęłaby maksymalnie trzy lata i obejmowałaby posortowanie wszystkich 110 000 ton śmieci, kosztem 11 milionów dolarów. Wariant prostszy kosztowałby 6 milionów dolarów i zająłby 18 miesięcy. Skąd pieniądze na takie poszukiwania? Cóż, mężczyzna znalazł dwójkę inwestorów „wysokiego ryzyka”.

Ex-właściciel dysku zebrał zespół ośmiu ekspertów specjalizujących się w wyżej wymienionych obszarach, jak sortowanie wspomagane sztuczną inteligencją, prowadzenie poszukiwań na wysypiskach, zarządzanie odpadami i ekstrakcja danych – w tym jednego doradcę, który pracował dla firmy, która odzyskała dane z czarnej skrzynki rozbitego promu kosmicznego Columbia.

Eksperci i ich firmy otrzymaliby kontrakt na wykonanie wykopalisk i otrzymaliby premię w przypadku pomyślnego odnalezienia bitcoinów. Finansowo przedsięwzięcie mają rzekomo wspierać inwestorzy Hanspeter Jaberg oraz Karl Wendeborn…

…o ile poszukiwania w ogóle się rozpoczną, co wydaje się mało prawdopodobne. Podobnie z resztą jak odnalezienie dysku, odzyskanie danych oraz portfela z Bitcoinami.

Dokument o poszukiwaczu zaginionego dysku z Bitcoinami

Krótki dokument o mężczyźnie ogarniętym szaleńczą wręcz manią poszukiwań utraconej fortuny nagrał niedawno Richard Hammond znany z Top Gear i The Grand Tour. Film opublikowany 24 lipca tego roku obejrzycie poniżej.

Źródło: BI

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.