Użytkownicy stosunkowo niedawno odkryli interesujące miejsce na Mapach Google, które na pierwszy rzut oka prezentuje się niezwykle intrygująco. Okazuje się bowiem, iż niektóre punkty układają się w charakterystyczny kod QR, lecz pomimo nieubłagalnego upływu czasu nikomu jeszcze nie udało sprawić, by zadziałał. Szybko zaczęły więc powstawać teorie spiskowe, natomiast część osób nieco chłodniej podeszła do całej sprawy – zerknijmy na nią nieco bliżej.
Co powiecie na teorię spiskową związaną z Mapami Google?
Internet to miejsce pełne ciekawostek, teorii spiskowych i tajemnic. To jeden z aspektów, który uwielbiam w tym kawałku technologii – zawsze jest bowiem coś do odkrycia, a zawziętość oraz cierpliwość niektórych internautów skutecznie pozwala na sprawienie, by coś z pozoru nieznaczącego stało się globalnym fenomenem czy miejską legendą wywołującą ciarki na całym ciele. Dzisiejsza historia raczej nie ma drugiego dna, ale i tak warto chwilę się nad nią pochylić. O co dokładnie chodzi?
Chodzi dokładnie o to, co widać na poniższym zrzucie ekranu. Niebieskie kropki można ujrzeć po wejściu na Mapy Google i aktywacji Street View, a następnie skierowaniu swojego wzroku na okolice Mostu Brooklińskiego. Na pierwszy rzut oka wygląda to… dosyć dziwnie i zastanawiająco. To samo pomyśleli użytkownicy m.in. Reddita, którzy postanowili sprawdzić czy ten zbieg okoliczności nie ma drugiego dna. Połączenie kropek co prawda pozwoliło na wygenerowanie specyficznego kodu QR, ale ten niestety nie kierował do żadnej strony.
Źródło: wł.
Kolejne próby również spełzły na niczym, więc o co tak naprawdę chodzi? Cóż, najbardziej realnym scenariuszem jest znudzenie jednego z internautów, który postanowił dodawać losowe zdjęcia do Street View próbując odtworzyć wspomniany wyżej kod QR – coś jednak poszło nie tak i przedsięwzięcie się nie udało. Może ktoś chciał pobawić się w trolla i specjalnie umieścił niedziałający przekaz?
Trudno powiedzieć, ale ludzie szybko zaczęli tworzyć przeróżne teorie spiskowe. Najpopularniejszą z nich jest chęć przekazania informacji przez pracownika Google – zwłaszcza że próba ujrzenia zdjęcia znajdującego się pod daną kropką nie jest możliwa, co rzadko się zdarza. Wciąż jednak mamy do czynienia z ciekawą sytuacją, która raczej nic nie wniesie do życia żadnego człowieka, ale stanowi dowód na kreatywność konsumentów i próbę zrozumienia niektórych zjawisk, które na pierwszy rzut oka są totalnie bez znaczenia.
Źródło: Google, Spider’s Web, Reddit / Zdjęcie otwierające: pexels.com, Google